Wielokrotnie zdarza się, że hegemonia jednej drużyny poniekąd niszczy magię rozgrywek w danym kraju. Pomimo ostatniej dominacji Liverpoolu na ligowym podwórku, Premier League i tak nie należy do tych jednostronnych rozgrywek. Fala transferowych zawirowań jest w stanie w znacznym stopniu zmienić układ ligowej tabeli. Zwłaszcza, że to właśnie Anglicy najdłużej wzbraniali się przed wprowadzeniem VAR-u, mającego za zadanie pomóc sędziom w weryfikacji spornych sytuacji. Nawet jednak w dobie tego systemu, wiele interpretacji jest otwarcie krytykowanych przez zazwyczaj pokrzywdzone strony. Rzadko kiedy ma się do czynienia z kimś, kto oglądając dane widowisko, ma świadomość słuszności każdego działania na murawie. Niezmiernie miło jest mi stwierdzić, iż z kimś takim właśnie przyszło mi przeprowadzić wywiad, a gościem mym został fan Premier League, wierny kibic londyńskiego Arsenalu, sędzia piłkarski oraz współprowadzący youtube'owego kanału "Piłkarzyki", czyli Adam Targowski.
Nowinki transferowe: Biorąc pod uwagę Adamie, że śledzisz głównie Premier League, ponieważ gra tam Twój ukochany Arsenal, a partner z kanału kibicuje Manchesterowi United, o ile sam możesz się cieszyć z rezultatów, tak "Krzywy" po spotkaniu z Crystal Palace zapewne nie jest zachwycony. Zapytać jednak o tę ligę chciałem w kontekście Polaków: wszyscy wiemy, jak bardzo dobrą piłkę gra Mateusz Klich, czym potwierdza silną pozycję w składzie. Moje pierwsze pytanie jednak brzmi: czy z uwagi na brak szansy w poprzednich spotkaniach, Kamil Grosicki już w tym okienku transferowym powinien zmienić otoczenie?
Adam Targowski: Jest to szalenie ciekawa kwestia. Wiadomo, że nie patrzę na to z satysfakcją, lecz wszyscy śledzący losy West Bromu widzieli, że Polak nie powinien liczyć na zbyt wiele. Przechodząc do ekipy Bilicia, na krótko przed zakończeniem Championship, gdzie oczywistym jest, że drużyna szukać będzie wzmocnień, porwał się z motyką na słońce. Nie miał szans na tak solidną pozycję jak w Hull City, gdy z Bowenem byli niemal nietykalni. Do końca okienka pozostało jeszcze trochę czasu i nie ma co wróżyć z fusów, lecz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że "Grosik" zmuszony będzie pożegnać się z The Baggies. Czy powinien to zrobić? Z perspektywy konieczności regularnej gry przed EURO - zdecydowanie tak. Z drugiej strony - nietrudno jest zrozumieć niewątpliwie występującą u Kamila chęć walki o miejsce w składzie. Nie postawił na klub mogący zagrać w Premier League, żeby tak szybko z niego rezygnować. Jednakże realnie patrząc na sprawę - może zdarzyć się tak, że jedyny wentyl bezpieczeństwa dla kariery piłkarza będzie stanowiło opuszczenie The Hawthorns.
NT: O ile sytuacja Kamila jest w tej chwili zdecydowanie niekomfortowa, tak z pewnością nie możemy tego powiedzieć o losach Kanionierów. Komplet punktów, solidna gra, choć momentami można było wątpić w zwycięstwa, tak ostatecznie mecze kończyły się pozytywnie. Jak się okazuje, kompletnie na przekór twierdzącym, że "Gabriel jest przepłacony" lub "Willian to stary dziad". Na przynajmniej ten moment wszystko funkcjonuje świetnie, życzę Ci zresztą, by tak było do samego końca, gdyż można taką dyspozycją nawiązać spokojnie do walki o Ligę Mistrzów. Paradoksalnie, po małej intensywności na rynku, wydaje mi się, że The Gunners wyglądają na lepszych od Chelsea po odkręceniu kurka przez Romana Abramowicza.
AT: Tak, zdecydowanie jestem zadowolony i pełen nadziei w perspektywie całego sezonu. Moim zdaniem Arsenal ma naprawdę solidnego trenera. Ostatnie lata "późnego Wengera" i okres pracy Emery'ego nie były tak dobre, zakrawały o piłkarski "memizm". Były raczej szarpane i ciężkie dla oka. Mikel Arteta pokazuje za to, że jest odpowiednim człowiekiem na właściwym miejscu. Ma w sobie to coś, co pozwala mu na swobodny kontakt z drużyną. Zdaje się inspirować zawodników, nie mając problemów ze swoim autorytetem. Unai Emery był na tym polu "inwalidą". Nie był w stanie stworzyć takiego kolektywu w szatni, co skutkowało później niezwykle przeplatanymi wynikami. A co do transferów, póki co szaleć nie można. Jesteśmy na takim etapie, gdzie kluby oszczędzają. Pamiętać należy o bilansowaniu zysków i strat. Jeżeli mówisz głośno o Parteyu i Aouarze, musisz liczyć się z koniecznością pozyskania środków na ich sprowadzenie (vide - próby spieniężenia Torreiry). Trzeba mierzyć siły na zamiary.
NT: Faktycznie, finanse to jeden z większych długofalowych problemów Arsenalu. Pamiętaj jednak, że FC Barcelona, żeby pozyskać Memphisa Depaya musiałaby sprzedać jeszcze około 10 Ivanów Rakiticiów i 15 Arturo Vidalów, więc wcale nie jest tak najgorzej (śmiech). Skoro wspomniałeś już o "memizmie" zespołu, warto zaznaczyć, iż sytuacji nie poprawiali niemalże "legendarni" już środkowi obrońcy. Powiedz mi więc, czy skłaniałbyś się ku wyrzuceniu kogokolwiek z trio Sokratis-Luiz-Mustafi?
AT: Wiadomo, że każdy z wymienionych przez Ciebie obrońców budzi pewne zastrzeżenia. Każdy z nich popełnia niewymuszone błędy. Pod kątem wkładu boiskowego - nie przepadam za żadnym z tym piłkarzy. Z drugiej strony, każdy z nich generował również pozytywne emocje. Sokratis kupował mnie charakterem, bo uwielbiam walczaków. Mustafi potrafi rozluźnić atmosferę i ogólnie to sympatyczny gość. Wiele osób broni Davida Luiza, wskazując, że nie gra źle, ale powiedzmy sobie jasno: na ten moment wszyscy są na krótkich kontraktach, a po ich wygaśnięciu nie spodziewam się dalszego zaangażowania w kształtowanie drużyny. Zapewne będą na wylocie, więc można zadać sobie pytanie - dlaczego jeszcze tu są? Brakuje pieniędzy, a podstawowych piłkarzy nie można zwolnić ot tak. Kim będziemy wtedy grać? Juniorami? Boli mnie to, że wśród kibiców Kanonierów stale pomija się Roba Holdinga czy Caluma Chambersa. Jednemu z nich dałbym szansę, prezentują wystarczający poziom, żeby być kluczowym ogniwem klubowej rotacji.
NT: Trzymając się kurczowo upodobań kibicowskich dwóch głównych prowadzących kanału "Piłkarzyki", przenieśmy się trochę w przeszłość. Fakt, iż Twój kolega jest wierny Manchesterowi United przypomina mi o pięknie tego sportu. Choć byłem za młody, by móc to oglądać na własne oczy, rywalizację pomiędzy dwiema stronami barykady w sezonie 2003/2004 w najlepszy możliwy sposób wygrał Arsenal, zyskując miano "The Invincibles". Patrząc przez pryzmat obecnej piłki, jak i tamtych lat, czy przychodzi Tobie do głowy piękniejsza, a zarazem brutalna i dżentelmeńska rywalizacja, niż ta pomiędzy Patrickiem Vieirą a Royem Keanem?
AT: Obecnie mamy mnóstwo rywalizacji pomiędzy piłkarzami, które zasługują na miano interesujących. Muszę jednak przyznać, że nasze (Krzywego i moje) dzieciństwo jest w sporej mierze oparte o wspomnianą rywalizację. Liga angielska była być może mniej techniczna i zautomatyzowana, ale może to stanowiło o jej pięknie? Jestem fanem dokumentu "Best of Enemies" obrazującego rywalizację dwóch kolosów środka pola - Vieiry i Keana. Każdy pasjonujący się piłką nożną niewątpliwie uważa Francuza i Irlandczyka za tytanów piłki nożnej. Szkoda, że kiedyś nie mieliśmy tak regularnego dostępu do meczów, bo rzeczywistych wspomnień z tamtej rywalizacji chciałoby się mieć znacznie więcej. Wracając do pytania - czy widziałem kiedyś podobną rywalizację? Nie, lecz powtórzę, że obecnie możemy obserwować wiele starć wartych uwagi.
NT: Pozostając jeszcze w Londynie, jednak przechodząc na stronę, za której wspieranie swego czasu Sol Campbell pozbawiony został samochodu, czyli rzecz jasna Tottenhamu Hotspur. Mam na myśli głównie ich ostatnie posunięcie na rynku transferowym w postaci Garetha Bale'a. Trafiał do Realu Madryt jako pomocnik Cristiano Ronaldo, później został jego następcą, aż finalnie stracił on, po części ze swej winy, szacunek w oczach zarządu i kibiców, jednak świadomie też z niego zrezygnowano. Czy uważasz, że Walijczyk wniesie realną jakość, wymaganą od niego przez Jose Mourinho?
AT: Czas pokaże, jednak osobiście wierzę w to, że Bale pokaże ogrom swoich możliwości. Nie mogę z oczywistych powodów dobrze życzyć Tottenhamowi, ale wierzę w jego reinkarnację na Wyspach Brytyjskich. Pamiętajmy, że otoczenie jest mu bardzo dobrze znane, wychowywał się piłkarsko w Anglii. W Madrycie, nawet w momencie klubowej banicji, wielokrotnie prezentował się bardziej niż solidnie. Najważniejsze jednak w perspektywie przyszłości jest to, jak Jose ułoży drużynę pod Walijczyka. Przy gładkiej aklimatyzacji i dostosowywaniu się do pomysłów Jose kwestią czasu będzie powrót Bale'a, jakiego chcielibyśmy oglądać.
NT: Kontynuując podróż po stolicy, myślę, że można również nawiązać do zapowiadanej na absolutną potęgę i jednego z faworytów angielskiej ekstraklasy, Chelsea. Nie chcę poruszać tematu nowych graczy, gdyż potrzebują czasu na aklimatyzację. Jest natomiast w szeregach The Blues jedna postać, wyróżniająca się z pewnością na tle całego składu. Czy jako kibic Arsenalu, świadomy, że wspominany zespół to jeden z Twych rywali, współczujesz kibicom Chelsea Kepy Arrizabalagi?
AT: Rozumiem kibiców narzekających na Kepę, popełnia przecież spektakularne błędy w zaskakująco dużej liczbie. Obecna sytuacja obrazuje pochopność obecną przy ściąganiu Kepy. Wydanie na bramkarza 80 milionów euro musi być transakcją przemyślaną, za którą powinna iść świadomość powszechności krytyki w momencie regularnych niepowodzeń. Takie Kepa zalicza, nie ma co bawić się w denializm. Przyjście Mendy'ego jest znakiem dla Hiszpana - nie jest on już rozpatrywany przez sztab szkoleniowy jako niepodważalny "pierwszy wybór". Zobaczymy czy wpłynie to na niego motywująco, czy wręcz przeciwnie. Jako zmuszony do oglądania błędów pojawiających się w szeregach The Gunners, współczuję rozczarowujących występów, lecz tak już mówiłem, przeszacowanie wartości Kepy gra kluczową rolę w podchodzeniu do sprawy.
NT: Dobrze, pora chyba opuścić deszczową Anglię i przenieść się do słonecznej Hiszpanii, gdzie ciągle gorącym tematem jest kryzys FC Barcelony. Afera z Leo Messim, absurdalne transfery, brak stabilności finansowej, niekompetentny prezydent czy zamieszanie wokół zmiany trenera - tego uzbierało się naprawdę sporo. Jak uważasz, czy osoba Ronalda Koemana będzie w stanie w perspektywie czasu zmienić sytuację na tyle, by Duma Katalonii odrodziła się i powstała jak feniks z popiołów?
AT: Wszystko będzie zależne od zawodników. Jeżeli nie zaakceptują wizji nowego szkoleniowca, dając mu jasno do zrozumienia, że jest niepożądanym elementem, to z pewnością klub się nie podniesie. Jeśli jednak zaakceptują twardy charakter klubowej legendy, to myślę, że jest na to szansa. Holender wydaje się mieć konkretny zamysł na "nowy początek". Temu zespołowi potrzebny jest ktoś z silną ręką. Poza tym dalej mówi się o niderlandzkiej ofensywie transferowej, co byłemu trenerowi reprezentacji ma szansę się udać, zważywszy, że najlepiej mógł poznać się na tych piłkarzach. Inauguracja sezonu dla Blaugrany jeszcze przed nami, a to ona wywoła pierwsze wrażenie. W tej chwili trudno jest jednoznacznie oceniać, chociaż skreślanie młodych talentów pokroju Riquiego Puiga jest nieco niepokojące.
NT: Cieszę się poniekąd, że wspomniałeś o młodym Hiszpanie, gdyż w obecnym świecie futbolu mamy wiele genialnie zapowiadających się zawodników. Gdybyś mógł wymienić mi, Twoim zdaniem, TOP 5 graczy do lat 23, mających w przyszłości szansę na wzniesienie Złotej Piłki.
AT: Trudno po obejrzeniu tego, co wyczynia i jak rozwija się Borussia Dortmund nie wskazać Jadona Sancho, gdyż to, co robi z piłką jest niesamowite. Na tym samym podwórku zaczął błyszczeć Kai Havertz, którego nie sposób tutaj nie wymienić. Wiem, że w nowym klubie nie pokazał pełni możliwości na starcie, jednak rozumiem potrzebę przyzwyczajenia się do warunków panujących w Chelsea. Pretendującym do bycia w "topce" jest Sandro Tonali. Obrał on sobie agresywny, lecz ceniony przeze mnie wzorzec środkowego pomocnika, nawiązujący do czasów Gennaro Gattuso. Ten chłopak ma naprawdę wszystko, by zajść wysoko. Jestem trochę zawiedziony aktualną pozycją Viniciusa Juniora, liczyłem na to, że poważniej się rozwinie. Chciałbym naturalnie wrzucić kogoś z Arsenalu, jednak nie jest to sam top, choć kusi mnie Bukayo Saka. Pominę takie osobistości, jak Kylian Mbappe czy Alphonso Davies, oni zdążyli już wyrobić sobie poważną markę. Nie powinniśmy wskazywać ich jako wchodzących na poważną piłkarską scenę pereł, a zapewne taki był Twój zamysł. Wyróżnię tutaj jako przyszłe wielkie osobistości Jude'a Bellinghama i Eduardo Camavingę, o którym często wspominamy na kanale.
NT: Wiadomo, każdy w przyszłości chciałby obejrzeć piłkarza swego ukochanego zespołu wznoszącego Ballon d'Or. Mi, jako kibicowi BVB, miło słucha się o wymienianych przez gości Sancho, Haalandzie, Reynie czy Bellinghamie. Pamiętajmy jednak, że każdy zespół może także zaliczać wtopy i skreślać spisujących się poniżej oczekiwań piłkarzy, co kończy są transferami do innych drużyn, by później obserwować, jak rozkwitają. Kto według Ciebie w przeciągu ostatnich lat popełnił tego kalibru największy błąd?
AT: Jadon Sancho - Manchester City. To pierwsze, co przychodzi mi tutaj na myśl. Jeżeli spojrzymy na formę i renomę, na jaką zapracował sobie Anglik, to z perspektywy czasu można ocenić odpuszczenie Sancho jako duży błąd The Citizens. Można oczywiście zadawać sobie pytanie, czy wówczas City mogło utrzymać zawodnika, który potrzebował regularnej gry? Prawdopodobnie nie, jednak obecnie Jadon z pewnością przydałby się Pepowi Guardioli. To tylko pokazuje jak wiele we współczesnej piłce zależy od regularnego grania. Sprawę Sancho przypomina trochę ta dotycząca Takefusy Kubo, którego FC Barcelonie podebrał Real Madryt. Może za kilka lat Blaugrana będzie poważnie żałować.
NT: Interesujące w tej całej rozmowie jest to, iż mam przyjemność także prowadzić ją z sędzią piłkarskim. Znajomość zasad, zmienianych bardzo często, jest imponująca i dla zwykłego kibica momentami niemożliwa. Nie będzie to w 100% procentach moje pytanie, gdyż o zadanie go zostałem poproszony przez moją partnerkę, z którą zdarza mi się pogadać. Jesteśmy ciekawi, za co poza oczywistym przedłużaniem gry i czerwoną kartką za rękę poza polem karnym, bramkarz może otrzymać karę indywidualną?
AT: Zaznaczę na początku, że czerwona kartka za dotknięcie piłki ręką poza obrębem 16-stki nie jest równoznaczna z jakąkolwiek karą. Wszystko zależy od sytuacji i jeżeli faktycznie, bramkarz nieregulaminowym kontaktem pozbawia przeciwników realnej szany na zdobycie bramki - zasługuje na wykluczenie. Ważne są zatem okoliczności. Z nieoczywistych rzeczy, o których warto wspomnieć, od rozpoczętego sezonu obowiązuje przepis mówiący, że w przypadku, gdy bramkarz po wykonaniu rzutu wolnego pośredniego dotknie piłki ręką po raz drugi (na przykład po zreflektowaniu się, że przeciwnik będzie miał przez jego błąd szansę stworzyć sobie sytuację korzystną lub realną do zdobycia bramki) będzie ukarany współmiernie do kontekstu i spodziewanej kary. Dotychczas był w komfortowym położeniu, pole karne niemal z automatu wybielało jego błędy.
NT: Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia o żadnym z tych przepisów, lecz wiadomo: człowiek uczy się całe życie. Adamie, ostatnie pytanie, które ciekawi zarówno mnie, jak i pewnie czytelników: czy podczas sędziowania meczu została naruszona Twa nietykalność cielesna?
AT: Tak, ale nie w jakiś rażący sposób. Kiedyś zetknąłem się czołami z jednym ze starszych zawodników, a bynajmniej nie byłem inicjatorem tego kontaktu. Zawodnik otrzymał czerwoną kartkę i został opisany. Raz miałem nieprzyjemność być szturchanym, jednak nigdy nie skończyło się na uderzeniu. Bycie sędzią piłkarskim jest stresogenne, trzeba mieć "twardy tyłek", gdyż wiele razy będzie się na niego spadać. Przyznać niestety muszę, że tylu inwektyw na swój temat, co na boisku, nigdy w życiu nie usłyszałem.
NT: Rozumiem i życzę Ci, abyś znosił jak najmniej nieprzyjemności na murawie. Adamie, serdecznie dziękuję Ci jeszcze raz za poświęcony czas. Odbyliśmy wartościową, wielowątkową rozmowę. Przede wszystkim był to czas miło spędzony dla mnie i żywię nadzieję, że również dla Ciebie. Pozdrawiam Cię ciepło i życzę udanego wieczoru.
AT: Cała przyjemność po mojej stronie. O piłce nożnej można debatować bez przerwy. Było naprawdę przyjemnie, dziękuję i pozdrawiam.
👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸