WYNIKI WYSZUKIWANIA DLA: Hiszpania


Transfery

Oficjalnie: Enes Unal nabytkiem Getafe
23-latek nieco zmienia otoczenie. W środowy wieczór Getafe poinformowało na swojej oficjalnej stronie oraz na Twitterze o pozyskaniu na zasadzie definitywnego, długoterminowego transferu tureckiego napastnika Villarrealu, Enesa Ünala. Snajper mógł z całą pewnością obawiać się o miejsce w składzie, gdy świetnie spisywał się Gerard Moreno i nie zawodził także Paco Alcacer. Na dodatek, niedawno informowaliśmy o wypożyczeniu z Realu Madryt właśnie do Żółtej Łodzi Podwodnej talentu z Kraju Kwitnącej Wiśni, Takefusy Kubo. Tym samym snajper byłby jeszcze bardziej narażony na potencjalny dłuższy czas spędzony na rezerwie. Ósmy zespół sezonu La Liga Santander zapłacił za zawodnika 9 milionów euro, podpisując z nim umowę obowiązującą do 30 czerwca 2025 roku. Enes Ünal wystąpił w tegorocznej kampanii w 37 spotkaniach zarówno ligowych, jak i Copa del Rey. Zdobył w nich 8 bramek oraz zanotował 2 asysty. Portal "Transfermarkt" wycenia 23-latka, niegdyś grającego dla m.in. Bursasporu, Manchesteru City, NAC Breda, Twente Enschede, Levante czy Realu Valladolid (ostatnie wypożyczenie) na 8 milionów euro.   OFICIAL | Enes Ünal primer fichaje azulón de la temporada 20-21.¡Bienvenido a la familia azulona @EnesUnal16! 🥳#ÜnalAzulon pic.twitter.com/xQfNQsg65X — Getafe C.F. (@GetafeCF) August 12, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


12 SIERPNIA 2020, 22:31
Hiszpania

Oficjalnie: Martin Odegaard wraca do Realu Madryt
Jak informują wszystkie hiszpańskie media na czele z baskijskim "Mundo Deportivo", Real Madryt zdecydował się skrócić 2-letnie wypożyczenie Martina Ødegaarda do Realu Sociedad. Norweg znowu założy białą koszulkę po ponad 3 latach, kiedy to po raz pierwszy udał się na wypożyczenie z Realu do holenderskiego zespołu SC Heerenveen. W ubiegłym sezonie udanie reprezentował barwy zespołu z San Sebastian, występując w 36 meczach, w których zdobył 7 bramek oraz zaliczył 9 asyst. Tym samym znacznie pomógł klubowi uzyskać awans do rozgrywek Ligi Europy. Na powrót 21-letniego pomocnika naciskał zadowolony z występów Norwega Zinedine Zidane, odbywając z nim osobistą rozmowę. Francuz zapewnił, że będzie on odgrywał istotną rolę w zespole Królewskich w następnym sezonie. Według mediów, Real Madryt za skrócenie wypożyczenia Ødegaarda będzie musiał zapłacić dodatkowe 4 miliony euro, co nie powinno stanowić problemu, biorąc pod uwagę wartość Norwega wynoszącą 45 milionów euro. Aktualizacja: Real Sociedad potwierdził fakt, że Real Madryt skrócił wypożyczenie Martina Ødegaarda, który tym samym wraca na Estadio Santiago Bernabeu.   𝗠agia𝗔gilidad𝗥apidez𝗧alento𝗜nteligencia𝗡orthY compromiso. Ha sido un año inolvidable. Tusen takk, Martintxo 🇳🇴#AurreraReala pic.twitter.com/z2mo5RlkJ5 — Real Sociedad Fútbol (@RealSociedad) August 12, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


12 SIERPNIA 2020, 13:57
Transfery

Oficjalnie: Takefusa Kubo wypożyczony przez Villarreal
19-latek powędruje na następne wypożyczenie wewnątrz La Ligi. Villarreal za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej poinformował o pozyskaniu na zasadzie sezonowego wypożyczenia Takefusy Kubo z Realu Madryt. Prawy napastnik po pozytywnym przejściu testów i badań medycznych związał się z nowym pracodawcą kontraktem obowiązującym tylko do 30 czerwca 2021 roku. Siedmiokrotny reprezentant Kraju Kwitnącej Wiśni do drużyny popularnych Królewskich przeszedł w lipcu 2019 roku, kiedy to trafił na Santiago Bernabeu w formie darmowej transakcji z FC Tokyo. Wcześniej grał jeszcze dla Yokohama F. Marinos, juniorskich ekip FC Barcelony oraz rodzimego zespołu Kawasaki Frontale. Takefusa Kubo, który ostatni sezon spędził na czasowej transakcji w Mallorce, w 36 spotkaniach minionej kampanii strzelił 4 bramki, a także zaliczył 5 asyst. Portal "Transfermarkt.de" wycenia utalentowanego piłkarza na około 30 milionów euro. Villarreal za wypożyczenie Japończyka ponoć zapłacił od 2 do 3 milionów euro.   El #Villarreal y el @realmadrid acuerdan 🤝 la cesión de Takefusa Kubo.¡Sí, sí, sí, Take ya está aquí!¡Bienvenido 💛👏!久保建英選手ようこそビジャレアルへ!#BenvingutKubo👉 https://t.co/9vxF5L34gl pic.twitter.com/RsMMtwBEwa — Villarreal CF (@VillarrealCF) August 10, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


10 SIERPNIA 2020, 18:24
Transfery

Alexandre Lacazette wzmocni szeregi Atletico Madryt?
29-latek może zostać nowym graczem Rojiblancos. Jak możemy wyczytać w jednym z nowszych raportów "Daily Star", niestabilna jest sytuacja francuskiego, klasowego strikera Alexandre'a Lacazette'a. Pomimo naprawdę dobrych występów na tle spisującego się poniżej oczekiwań w rozgrywach ligowych zespołu, Mikel Arteta uznał, że napastnik nie pasuje do jego koncepcji na przyszły sezon. Ponoć kwestią w głównej mierze przesądzającą o losie 16-krotnego reprezentanta kadry narodowej są prowadzone negocjacje z jego nie tylko boiskowym, ale i wydaje się prywatnie bardzo dobrym przyjacielem Pierrem Emerickiem Aubameyangiem w sprawie przedłużenia kontraktu. Te zaś są ponoć w zaawansowanej fazie i wszystko wskazuje na to, że Gabończyk pozostanie w The Gunners. Hiszpański szkoleniowiec więc będzie mógł odstawić Francuza na dalszy plan, korzystając tym samym z usług Gabriela Martinellego, Bakayo Saki i Eddiego Nketiaha. Sytuację ma zamiar wykorzystać Diego Simeone, potrzebujący kolejnego etatowego snajpera. Ponadto, już w 2017 roku Argentyńczyk rozmawiał z agentem strikera, gdy ten występował dla Olympique'u Lyon, lecz negocjacje wtedy spaliły na panewce. Teraz już trener Atletico Madryt ma zamiar wykorzystać okazję, a kwota potecjalnej transakcji wynosić by miała około 30 milionów funtów. Alexandre Lacazette wystąpił w 39 spotkaniach wszystkich rozgrywek, jednak często zaliczał w tych meczach wejścia dopiero w drugiej połowie z ławki rezerwowych. Mimo to, może się pochwalić naprawdę dobrymi statystykami, bowiem strzelił on 12 bramek i zanotował 7 asyst. Portal "Transfermarkt" wycenia 29-latka na 48 milionów euro.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


09 SIERPNIA 2020, 11:11

Transfery

Carlo Ancelotti chce sprowadzić Thomasa Lemara do Evertonu
24-latek będzie tematem zagorzałej dyskusji między klubami. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że z transferem bocznego pomocnika, Francuza Thomasa Lemara, włodarze Atletico Madryt zamiast strzelić "w dziesiątkę", postrzelili się w kolano. 70 milionów euro wydanych na zawodnika z perspektywy czasu można nazwać fortuną, którą trzecia ekipa sezonu La Ligi Santander po prostu wyrzuciła w błoto. Żal i gorycz po tym nietrafionym posunięciu są tak ogromne, że mimo zainteresowania graczem ze strony Evertonu, a szczególnie selekcjonera Carlo Ancelottiego, hiszpański zespół finalne może nie pozbyć się 22-krotnego reprezentanta Francji. Włoski trener wprost, według doniesień francuskiego "Le 10 Sport" oraz brytyjskiego "Expressu", mówi o zakontraktowania piłkarza jako jedynym możliwym ratunku dla jego kariery. Jednak spełnienie oczekiwań Rojiblancos może być nierealne, bowiem o ile kwestia indywidualnego porozumienia nie powinna stanowić większych problemów, gdyż sam Diego Simeone pragnie opuszczenia stolicy przez skrzydłowego do tego stopnia, że momentami w niekulturalnych i niepochlebnych słowach wypowiadał się na jego temat, tak kwota, jaką klub z Liverpolu musiałby zapłacić miałaby być zbliżona do pieniędzy, jakimi Atletico Madryt zasiliło kasę AS Monaco. Thomas Lemar wystąpił jak dotąd w 29 spotkaniach wszystkich rozgrywek, lecz w żadnym meczu nie udało mu się ani strzelić bramki, ani zanotować asysty. W swej karierze dodatkowo występował w MS Caen, zarówno w zespołach młodzieżowych, jak i w pierwszej drużynie. Jako dziecko grał dla Solidarite Scolaire, szkółce ekipy z Gwadelupy, w której to piłkarz przyszedł na świat. "Transfermarkt" wycenia 24-latka na 24 miliony euro.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


08 SIERPNIA 2020, 12:46

Hiszpania

Oficjalnie: Iker Casillas zakończył karierę piłkarską
39-latek powiadomił o ostatecznym zakończeniu swej przygody. Z pewnością "The Guardian" przekazał nam informację, na którą mimo wielu zapowiedzi i przesłanek odnośnie przyszłości zawodnika masa kibiców i tak nie była gotowa. Jednak sam Iker Casillas na swoim Instagramie powiadomił, że pora zmienić coś w swoim życiu. Dzieciństwo masy fanów futbolu było ukształtowane przez wspaniałe interwencje oraz parady Hiszpana. Ostatnio gracz FC Porto w przeciągu ubiegłych miesięcy przeżywał niezwykle ciężkie chwile. Cały świat wstrzymał oddech, gdy wyciekła informacja o zawale, jakiego ikona Realu Madryt doznała w 2019 roku. Już wtedy mówiło o się wstrzymaniu kariery przez golkipera z uwagi na zdrowie, które w życiu każdego człowieka jest przecież najważniejsze. Podczas swej przygody z piłką nożną zawodnik rozegrał w barwach Los Blancos aż 725 spotkań przez 16 sezonów w seniorskiej drużynie. W trakcie pobytu w stolicy Hiszpanii został pięciokrotnie mistrzem kraju, a także trzykrotnym triumfatorem najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek, czyli Ligi Mistrzów. Ponadto 4 razy wygrał trofeum Superpucharu Hiszpanii, dwukrotnie Puchar Hiszpanii, Puchar Interkontynentalny oraz Superpuchar Europy UEFA, a także ma na koncie Klubowe Mistrzostwo Świata. Z FC Porto raz wygrał rozgrywki Ligi NOS i dwukrotnie zdobył Superpuchar Portugalii. W narodowej reprezentacji w latach 2008-2012 na jego konto trafiły dwa Mistrzostwa Europy oraz zwycięstwo w Mundialu w RPA w 2010.             Wyświetl ten post na Instagramie.                   Lo importante es el camino que recorres y la gente que te acompaña, no el destino al que te lleva, porque eso con trabajo y esfuerzo, llega solo y creo que puedo decir, sin dudar, que ha sido el camino y el destino soñado #Grac1as Post udostępniony przez Iker Casillas (@ikercasillas) Sie 4, 2020 o 4:04 PDT   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


04 SIERPNIA 2020, 17:54

Hiszpania

„Bez względu na wszystko wypełnię swój kontrakt” - Gareth Bale [FELIETON]
W Anglii był uznawany za jeden z najlepiej rozwijających się talentów w historii. Gdzie się nie znalazł i co by nie zrobił, każde jego dotknięcie piłki było czystym złotem. Bez żadnych problemów deklasował legendy futbolu, a z najlepszymi na świecie rywalizował jak równy z równym. Nic dziwnego, że w końcu dostał ofertę z Madrytu, gdzie miał za zadanie być drugim Cristiano Ronaldo. Jednak z czasem zaczęły mu przeszkadzać dwie sprawy, z których na jedną nie miał wpływu, zaś następną wykreował sobie sam. Teraz jest cieniem samego siebie i pomimo przekonywania go do odejścia, ten wprost deklaruje, że nigdzie się nie wybiera. Taki obraz Garetha Bale'a. Już niemal 7 lat Walijczyk występuje w barwach Królewskich, lecz natłok niekorzyści i negatywnych konsekwencji posiadania go w swoich szeregach do teraz odbija się czkawką włodarzom Realu Madryt, na czele ze szkoleniowcem Zinedinem Zidanem i prezesem Florentino Perezem. Problemów przybywa z dnia na dzień, a sam piłkarz nie ma zamiaru pomagać ich rozwiązać. Największym bólem w stolicy jest fakt, iż ten gracz w ogóle tam przebywa. Wbrew temu, co może mówić teoria, w praktyce wszyscy są bezradni w sytuacji, w której znajdują się zarówno członkowie zarządu, jak i zawodnicy. Skromny chłopak z Southampton wojuje światem Do pierwszej drużyny Świętych Bale został wcielony w wieku zaledwie niespełna 17 lat. Mimo niezwykle młodego wieku potrafił zrobić różnicę na boisku i od początku imponował atutami, które przez wiele następnych lat wyróżniały go na arenie międzynarodowej. Długo tam miejsca nie zagrzał, ponieważ ten człowiek był stworzony do rzeczy wielkich, więc jego pracodawca też musiał być marką światowej klasy. Najprzytomniejszy w boju o podpis wtedy 18-latka był Tottenham Hotspur. Jak się później okazało, 10 milionów funtów zapłacone za Walijczyka to były grosze. Ciężko słowami opisać, co w Premier League i europejskich pucharach wyczyniał piłkarz, który ze stricte pomocnika miał od teraz więcej zadań defensywnych i grał nominalnie jako lewy obrońca bądź wahadłowy. Młodzi fani piłki nożnej z różnych kompilacji mogą kojarzyć wyścig z Bacarym Sagną, który Francuz skończył na murawie. Jednak na pewno większość amatorów tego cudownego sportu pamięta hat-trick przeciwko Interowi Mediolan, gdzie za plecami gracz z Londynu zostawiał legendę Nerrazurich i reprezentacji Argentyny - Javiera Zanettiego. Tym samym z pewnością zasłużył na miano piłkarza sezonu angielskiej ekstraklasy w roku 2011 i 2013, odpowiednio w wieku 22 i 24 lat. Transfer marzeń... przynajmniej na razie W 2013 roku świat obiegła informacja o tym, że 24-latek odejdzie po sześcioletniej przygodzie z White Hart Lane, a zgłosił się po niego sam Real Madryt. Kwota transferu również powala na kolana jak na tamte lata, bowiem jeśli wierzyć wszelkim doniesieniom, transakcja ta kosztowała łącznie Królewskich 100 milionów euro. Ogromne pieniądze i co za tym idzie równie wygórowane oczekiwania. Jak można było się spodziewać, początkowo z roli zawodnik tym razem przekwalifikowany na skrzydło wywiązywał się jak należy. Kto by przypuszczał, że podczas finału Pucharu Króla decydująca bramka, zważywszy na absencję Cristiano Ronaldo, zostanie zdobyta w stylu, w którym sam Portugalczyk mógłby nie dać rady. Nikt nie pomyślałby, że w trakcie wyścigu z Marciem Bartrą wygoniony niemalże pod ławkę rezerwowych Walijczyk zdoła wygrać tę batalię, opanuje piłkę, wparuje w pole karne i zanotować trafienie, zaszywając bezradnego Pinto. Wiadomo, że z czasem zdarzały się gorsze występy i urazy, lecz piłkarz takiego formatu musiał sobie z tym poradzić. No właśnie sęk w tym, że nie musiał. Niegdyś człowiek z żelaza, dzisiaj z porcelany Obawy największych pesymistów o to, że Gareth Bale zostanie z biegiem czasu tak zwaną w piłkarskim żargonie "szklanką", z biegiem sezonów zaczęły się potwierdzać. Człowiek, który w najważniejszych momentach miał pomagać gwieździe i legendzie Los Blancos, co najwyżej zastępował ledwo wyzdrowiałych kolegów z drużyny na łóżku szpitalnym. Nic więc dziwnego, że chociaż jeszcze wtedy nie myślano o zdegradowaniu zawodnika w hierarchii, tak zwyczajnie bano się na niego stawiać, gdyż każda minuta na boisku mogła być tą, w której stanie się coś, co ponownie wyłączy z gry tego gracza. Jeśli zsumować liczbę gier, jaką Bale opuścił ze względu na wszelkie dolegliwości i problemy zdrowotne, otrzymamy przerażającą liczbę 84 spotkań. Człowiek od meczów ważnych Trenerskie rządy ikony Realu Zinedine'a Zidane'a były najcudowniejszym okresem dla drużyny w XXI wieku, a przynajmniej dla większosci obecnych w kadrze piłkarzy, bowiem niegdyś gwiazdor Premier League dostawał o wiele mniej szans niż miało to miejsce do tej pory. Z pewnością wciąż w zbudowaniu zaufania nie pomagał brak możliwości występów na boisku, jednak z czasem ciężki charakter zawodnika dawał o sobie znać. Przekonany o swej ważnej roli w zespole bez obawy o poniesienie konsekwencji rozpoczął konflikt ze szkoleniowcem i gdy tylko na jaw wychodziły zamiary i tym samymy pogłoski o odejściu z Madrytu, ten natychmiast im zaprzeczał i zapewniał o pozostaniu w klubie. W końcu nadszedł wyjątkowy dla fanów futbolu dzień, jakim jest finał Ligi Mistrzów. Królewscy mieli okazję dokonać niemożliwego i wygrać te rozgrywki trzeci raz z rzędu, a plany chciał pokrzyżować im Liverpool. Oczywiście Gareth Bale rozpoczął widowisko na ławce rezerwowych. Mecz był niezwykle wyrównany. Po kuriozalnym golu Benzemy i odpowiedzi Sadio Mane mieliśmy remis. I wtedy na murawie pojawił się już wyśmiewany i wyszydzany przez wielu obserwatorów piłki nożnej gracz. I jak się przywitał z obecnymi na stadionie? Przepięknymi nożycami dał prowadzenie swemu teamowi, a późniejsze trafienie, za które mógł dziękować Lorisowi Kariusowi, dało wymarzony tytuł. To był następny finał w bezbłędnym wykonaniu wyjątkowego Walijczyka. To wlało nadzieję w serca niektórych, że on jeszcze powróci i znowu podbije piłkarski świat. Wiara ponoć czyni cuda, jednak tutaj nie zaingerowała. Zastępca Ronaldo zastąpiony chłopakami z faweli 2018 rok to dla Realu Madryt czas pożegnań ludzi, którzy dali temu klubowi całych siebie i zostawili tutaj swoje serca. Posadę szkoleniowca porzucił Zidane, lecz najgorsze było chyba pożegnanie Cristiano Ronaldo, który porozumiał się z Juventusem Turyn. Wtedy sądzono, że wielkiego Portugalczyka godnie zastąpi piłkarz z Wysp. Paradoksalnie, w związku z takim obrotem to Bale'a postanowiono zastąpić, ponieważ Królewscy dążyli do sprzedania go. Były oferty z Manchesteru United, Tottenhamu czy nawet niezwykle lukratywna z Chin, na mocy której Gareth zarabiałby 1 milion euro tygodniowo. Jednak i tym razem, jakby przy użyciu "liberum veto", sam zainteresowany zanegował ponownie swe odejście. Tym samym w najgorszym od lat sezonie Los Blancos, pożytku z podatnego na kontuzje gracza znów nikt nie miał, a ten w najlepsze pobierał wynagrodzenie. "Wolałbym grać w golfa, ale tu dobrze płacą" Swego czasu obecnie 31-latek przyznał otwarcie, że futbol nie sprawia mu tyle samo radości, co kiedyś i dla niego i jego rodziny jest wyłącznie źródłem utrzymania. Za to potwierdził, że z zamiłowania w trakcie absencji od piłki nożnej zazwyczaj pogrywa w ukochanego golfa. To już sprawiło, że kibice Realu Madryt z miejsca stracili zaufanie do wartego w 2013 roku 100 milionów euro piłkarza. Jednak prowokował on dalej. Po zakwalifikowaniu się z reprezentacją na Mistrzostwa Europy, radość kapitan kadry okazywał tańcząc z flagą z napisem "Wales, Golf, Madrid - In That Order", jasno przekazując, że pobyt w Hiszpanii nie ma nic wspónego z przyjemnością, a jest tylko pracą. Zakończony sezon La Ligi Santander pokazuje sytuację Garetha, która wbrew przekonaniom nie jest taka zła, jak się wydaje z jego strony. Faktycznie, sznas do gry wielu nie dostaje, ale wypłata jest naprawdę sowita. Z tym, że podejście do roli w drużynie można już nazwać bezczelnym. W ciężkich czasach, kiedy wirus na całym świecie zbiera żniwo, zawodnik na ławce rezerwowych używa maseczki ochronnej jako opaski na oczy, symulując sen, a ponadto jak małe dziecko bierze rolkę po ręczniku i udaje, że jest ona teleskopem. Zostanie, choćby miał nie mieć formy na Euro 2021 Wraz ze zbilażającym się letnim okienkiem transferowym, zarząd mistrza Hiszpanii ponownie będzie podejmował próby pozbycia się Garetha Bale'a. Jak można się jednak domyślać, ten znów ma zamiar grać na nosie swojemu pracodawcy. Zdążył już otwarcie powiadomić, że jego celem jest wypełnienie kontraktu, obowiązującego do 30 czerwca 2022 roku. Wygląda na to, że przeprowadzkę doradza mu nawet selekcjoner reprezentacji Walii, Ryan Giggs. To niestety też przyniosło opłakane rezultaty, gdyż 31-latek powiadomił legendę Manchesteru United, że nawet za cenę braku formy na turnieju ma zamiar pozostać w Madrycie. Upadła gwiazda i szkodnik Podsumowując, zawodnik ma na celu tylko jedno - mieć możliwość zarobienia na komfortowe i luksusowe życie, bez względu na cierpienie innych. Zna on swoje prawa i nie ma najmniejszych chęci rezygnować z tego, co mu przysługuje. Jednak szacunku w stolicy już nie odzyska, dopóki nie pożegna się z obecnym pracodawcą. Dla nielicznych pozostanie tylko pechowcem i upadłym talentem, któremu należy współczuć, bowiem dla znamienitej większości jest najzwyczajniejszym szkodnikiem, działającym na szkodę wszystkim. Można jedynie współczuć fanom Los Blancos, że w miarę spadania tej gwiazdy nie spełnia się ich życzenie, zapewne brzmiące "Błagamy Gareth, opuść nas", a z ust bardziej porywczych i sfrustrowanych kibiców prośba ta przybiera formę bardziej wulgarnej alternatywy.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 20:33

Transfery

FC Barcelona zawalczy o Erica Garcię
19-latek jest kuszony powrotem do Katalonii. Jak w swoim raporcie donosi "Goal.com", Blaugrana z racji na luki i częstą niefrasobliwość w obronie w trakcie zakończonego sezonu La Ligi Santander, w której przez słabą dyspozycję po powrocie do gry musiała uznać wyższość największego rywala Realu Madryt, pragnie wzmocnić formację defensywną, w której na dobrą sprawę pochwalić można na dłuższą metę jedynie Gerarda Pique i Marca-Andre ter Stegena. Włodarze klubowi spoglądają uważnie w kierunku niegdyś członka La Masii, Hiszpana Erica Garcia. Aktualnie zawodnik Manchesteru City mimo bardzo młodego wieku dostawał już swoje szanse w Premier League, a trener The Citizens Pep Guardiola widzi w nim przyszłość i piłkarza klasy światowej na długie lata. Jednak dokładnie takie samo spojrzenie na defensora ma Duma Katalonii, mająca przed oczami nastolatka jako godnego następcę stopera, który w klubie jest już od 12 lat, a mimo to poziomem wciąż przewyższa młodszych i teoretycznie bardziej perspektywicznych Samuela Umtitiego i Clementa Lengleta. Jednak szkoleniowiec ekipy Obywateli podchodzi do tego możliwego transferu z przekonaniem zatrzymania Hiszpana, jednak z założeniem, że wszystko może się zdarzyć, co potwierdziają słowa: "On ma jeszcze rok kontraktu. Jeżeli Barcelona go chce, najpierw musi się z nim skontaktować. Jestem przekonany, że zostanie, ale finalnie decyzja i tak należy do niego. On wie, że chcemy by został, jednak tak samo było z Leroyem Sane". Niemiec ostatnio przeszedł do Bayernu Monachium. Eric Gracia we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 23 spotkaniach. Zdołał w nich zaliczyć jedną asystę. "Transfermarkt" szacuje wartość 19-latka na 16 milionów €.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 11:44

David Alaba zaoferował się FC Barcelonie

31 LIPCA 2020, 19:45

Chelsea i Bayern Monachium po Marca-Andre ter Stegena

31 LIPCA 2020, 09:01

Monchu trafi do Sassuolo Calcio?

30 LIPCA 2020, 19:17

Borja Mayoral wzbudził zainteresowanie Lazio Rzym

29 LIPCA 2020, 21:54

Lucas Vazquez na radarze Tottenhamu Hotspur

29 LIPCA 2020, 13:09

Atletico Madryt stopuje zaloty Arsenalu w sprawie Thomasa Parteya

28 LIPCA 2020, 23:25

Arthur Melo odmawia powrotu do FC Barcelony

28 LIPCA 2020, 18:30

Oficjalnie: Ermedin Demirović zasilił szeregi Freiburga

28 LIPCA 2020, 17:01