O krok od transferu - Marcos Llorente [FELIETON]
Los piłkarza madridisty bywa trudny, z jednej strony miłość do klubu swojego życia i pragnienie występowania w białej koszulce, z drugiej chęć regularnej gry i budowania swojej pozycji. Najlepiej byłoby pogodzić obie strony, jednak tylko nielicznym się to udaje. Choć jak pokazują przykłady Daniego Carvajala czy Nacho Fernandeza, warto próbować.
Marcos Llorente jest wychowankiem Realu Madryt, przygodę z Królewskimi rozpoczął w roku 2008 w Infantilu A – zespole do lat 14. Reprezentował także Hiszpanię w kadrach juniorskich. Można go bez wątpienia nazwać madridistą z krwi i kości, ponieważ zarówno jego ojciec i dziadek występowali w Realu Madryt. Co więcej, jest spokrewniony z legendarnym Paco Gento – zdobywcą 6 Pucharów Europy w barwach Los Blancos.
Planowy rozwój
Pierwszym klubem, w którym Marcos kopnął piłkę był lokalny C.D. Las Rozas, do którego wstąpił mając 7 lat. Następnie były jeszcze Rocena oraz Rayo Majadahonda, aż w końcu zgłosił się po niego największy klub Wspólnoty autonomicznej Madrytu – Real. Marcos Llorente zawitał w Valdebebas 1 lipca 2008 roku i z każdym rokiem piął się w hierarchii młodzieżowych zespołów Królewskich. W 2014 awansował do zespołu rezerw – Realu Madryt Castilla, gdzie spędził dwa sezony. Spisywał się bardzo dobrze i przerastał swoim poziomem trzeci poziom rozgrywek w Hiszpanii.
Było to jednak za mało, aby przebić się do pierwszego zespołu Los Blancos. Kolejnym krokiem miało więc być wypożyczenie do zespołu La Liga, w którym będzie miał szansę na regularną grę i zdobywanie doświadczenia.
Rok w Kraju Basków
Pojawiło się wiele ofert, a wybór padł ostatecznie na klub z Vitorii – Deportivo Alaves. Wypożyczenie na jeden sezon, bez opcji wykupu. Ówczesny beniaminek okazał się świetnym wyborem. Marcos wystąpił w 32 meczach ligowych oraz 6 Pucharu Króla. Zajął z drużyną rewelacyjne dziewiąte miejsce w La Liga, a także dotarł do finału pucharu, gdzie Alaves uległ Barcelonie.
W swojej grze imponował przede wszystkim znakomitym ustawieniem i odbiorami piłki, a także przeglądem pola. Zaliczył 3 asysty oraz utrzymywał 87-procentową celność podań. Był nie tylko podstawowym zawodnikiem swojego zespołu, ale też jednym z najlepszych defensywnych pomocników w lidze. Można wręcz stwierdzić, że przerósł oczekiwania co do swojego debiutanckiego sezonu w najwyższym poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii.
Powrót do Madrytu
Lato ubiegłego roku Marcos spędzał w Polsce, gdzie wraz z reprezentacją dotarł do finału Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Mimo świetnej gry, zespół La Furia Roja musiał uznać wyższość rówieśników z Niemiec. Tym samym, trzeba było zadowolić się tylko srebrnym medalem, a także krótkim odpoczynkiem po sezonie.
Finał rozegrano 30 czerwca, a już 22 lipca dołączył do treningów pod okiem Zinedine'a Zidane'a w Los Angeles. Przepracował z zespołem okres przygotowawczy i pomimo dużej konkurencji w linii pomocy Realu Madryt zdecydował się na pozostanie w zespole.
Niestety dla siebie, jak dotąd nie zdołał zagrozić pozycji Casemiro w wyjściowym składzie. W bieżącym sezonie jest piątym zawodnikiem pod względem najmniejszej liczby rozegranych minut, uzbierał na ich boisku zaledwie 971 w 18 meczach. Większość w rozgrywkach Copa del Rey, gdzie Królewscy grali z niżej notowanymi przeciwnikami.
Kolejny krok
Spełnił się negatywny scenariusz, mówiący że, ze względu liczbę i jakość pomocników w Realu, Llorente nie dostanie zbyt wielu szans na pokazanie swoich umiejętności. Już latem pojawiło się zainteresowanie Betisu, Sevilli czy nawet PSG, wtedy jednak młody Hiszpan, po rozmowie z Zidanem, postanowił powalczyć o swoje.
Udowodnił, że klub jego serca jest dla niego na pierwszym miejscu. Jednak dla młodego piłkarza najważniejsza jest regularna gra i w kolejnym okienku transferowym Marcos prawdopodobnie jej poszuka. Jak podaje dziennik "AS" znaleźć ją może w Realu Sociedad, Eintrachcie Frankfurt lub Newcastle United, które to ekipy wyrażają chęć pozyskania Madrytczyka.
06 KWIETNIA 2018, 22:25