REAL MADRYT


Anglia

Piłkarz (nie)potrzebny. Krótka historia Jamesa Rodrigueza
122 mecze, 37 goli oraz 29 asyst - rozdział zawodnika na Bernabeu się zamknął. Z takimi statystykami zakończył swoją sześcioletnią przygodę z ekipą Królewskich James Rodriguez. Piłkarz, którym w 2014 roku, podczas pamiętnych Mistrzostw Świata w Brazylii zachwycał się cały piłkarski świat. Kolumbijczyk, który swoimi strzałami lewą nogą siał postrach wśród bramkarzy. Tytan, który zaangażowaniem na boisku przebijał wszystkich. Swoimi piłkarskimi popisami na brazylijskim mundialu James przykuł uwagę największych europejskich klubów. 24-letnim wówczas zawodnikiem interesowały się zespoły takie jak Manchester United, Chelsea czy Real Madryt, do którego ostatecznie trafił. Jego wielkim fanem stał się Carlo Ancelotti, który przekonał zarząd do ściągnięcia go z AS Monaco. Wykupiony za 75 mln euro James stał się szóstym najdroższym zawodnikiem w historii futbolu. Wielkie nadzieje, które były związane z tym transferem rozpalały do czerwoności kibiców Królewskich. Pierwszy sezon w Madrycie James mógł zaliczyć do udanych. Real z nim w składzie sięgnął po wicemistrzostwo kraju, a sam Rodriguez rozegrał w sezonie 29 ligowych spotkań, w których strzelił 13 bramek i zaliczył 13 ostatnich podań. Przez kolejne trzy sezony madrycki klub niepodzielnie rządził na europejskim podwórku, zdobywając Ligę Mistrzów trzy razy z rzędu. Niestety Kolumbijczyk nie odgrywał już kluczowej roli w zespole Zinedine'a Zidane'a, który przejął stanowisko po Ancelottim. Dni chwały Jamesa w zespole Los Galacticos trwały dość krótko. Rodriguez szukał odbudowania formy w Bayernie Monachium, do którego trafił na dwuletnie wypożyczenie. Po powrocie do Madrytu, forma Kolumbijczyka nadal nie przekonywała zarówno trenera, jak i kibiców. 7 września 2020 roku podano do publicznej wiadomości informację, że James przenosi się do Evertonu, aby po raz trzeci pod okiem Carlo Ancelottiego spróbować wrócić na sam szczyt.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


08 WRZEŚNIA 2020, 19:11
Transfery

Oficjalnie: James Rodriguez zawodnikiem Evertonu
29-latek następnym po Allanie hitowem wzmocnieniem The Toffees. Everton za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej poinformował o pozyskaniu na zasadzie transferu definitywnego Jamesa Rodrigueza z Realu Madryt. Ofensywny pomocnik po pozytywnym przejściu testów medycznych związał się z nowym pracodawcą kontraktem obowiązującym do 30 czerwca 2022 roku (opcja przedłużenia o sezon). Ponownie będzie pracował z Carlo Ancelottim. Kwota tej transakcji wyniosła około 23 milionów euro. 76-krotny reprezentant Kolumbii występował w barwach drużyny popularnych Królewskich od lipca 2014 roku, kiedy to trafił na Santiago Bernabeu za aż 75 mln euro z AS Monaco. Dwa sezony spędził na wypożyczeniu w niemieckim Bayernie Monachium, a wcześniej grał jeszcze m.in. dla FC Porto, CA Banfield oraz macierzystego klubu Envigado FC. James Rodriguez, którego łączyło się także z SSC Napoli, Atletico Madryt czy Manchesterem United, w 14 spotkaniach minionej kampanii strzelił 1 gola i zaliczył 2 asysty. Fachowy portal "Transfermarkt" wycenia pomocnika na 32 miliony euro. Aktualizacja: Transakcja ta podobno jednak odbyła się na zasadzie wolnego transferu, czyli... zupełnie za darmo. Ujawnił to były zespół Jamesa Rodrigueza.   🔵 | Comunicado Oficial: James Rodriguez. ✍️#AlóJames — Everton (@Everton) September 7, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


07 WRZEŚNIA 2020, 21:06
Transfery

Przyszłość Garetha Bale'a nie jest związana z Realem Madryt
Zinedine Zidane i Gareth Bale mają stanąć twarzą w twarz po przerwie reprezentacyjnej, aby przedyskutować odejście Walijczyka, które wydaje się nieuniknione. To najlepsza opcja dla obydwu stron. Sytuacja jest bardziej klarowna niż parę miesięcy temu, kiedy pojawiały się różne doniesienia i nie wiadomo było, czy Walijczyk faktycznie chciał opuścić Madryt. Teraz, kiedy Zizou przed rewanżowym starciem z Manchesterem City nie dał mu szans na grę, co oświadczył mu przed wylotem, a sam zawodnik do Anglii nie poleciał, wszystko wydaje się jasne. Jest jednak jeden problem, mianowicie na razie nie wpłynęła do klubu żadna oficjalna oferta. O transferze do Tottenhamu mówiło się już jakiś czas temu, ale Daniel Levy raczej nie znajdzie odpowiednich funduszy na transakcję (chyba że Real i piłkarz obniżyliby oczekiwania). Madrycka szatnia okazuje wyraźną obojętność w sprawie transferu Bale'a, a niektórzy zaczęli go nawet traktować jako byłego gracza zespołu. Nie jest to sytuacja dobra dla nikogo, dlatego spotkanie szkoleniowca z piłkarzem i podjęcie odpowiednich kroków w celu sprzedania Walijczyka jest przesądzone. Pracownicy klubu nie mają wątpliwości, że Walijczyk mógłby jeszcze dużo dać z siebie na boisku, ale konflikt między trenerem, a piłkarzem skutecznie to uniemożliwi. Klub z Madrytu będzie coraz bardziej zdesperowany, żeby sprzedać Garetha Bale'a, w związku z tym, że jest jednym z najlepiej opłacanych piłkarzy w Realu. Zinedine Zidane wolałby zamknąć "operację sprzedaż" w ciągu najbliższych dni, jednak wydaje się to być niemożliwe. Dziennik "Marca" informuje jednak o zainteresowaniu ze strony Manchesteru United, który rozważa złożenie oficjalnej oferty za Walijczyka. Jak się okazuje, w Manchesterze nie boją się ani wymagań finansowych samego zainteresowanego, jak i kwoty odstępnego. Real Madryt na razie jeszcze musi niestety poczekać, z racji tego, że na Old Trafford priorytetowo traktują Jadona Sancho i to jego chcieliby ściągnąć w pierwszej kolejności. Dodatkowo, selekcjoner reprezentacji Walii - Ryan Giggs - wprost radzi liderowi kadry narodowej zmianę otoczenia, ponieważ Gareth Bale, aby być w dobrej dyspozycji, potrzebuje regularnej gry na najwyższym poziomie.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


07 WRZEŚNIA 2020, 14:02

Inne

„Bez Roberta Lewandowskiego będziemy cierpieć” - Maciej Łoś z Piłkarskiego Państwa Środka [WYWIAD]
Każdy kibic, który znalazł ukojenie w piłce nożnej, ma swą ulubioną drużynę, a co za tym idzie, również ligę, wydającą się najbardziej interesującą. Znamy też przypadki rozgrywek, nie przyciągających do siebie znakomitej większości fanów futbolu. Niestety, przez niewiedzę i ukształtowane przez stereotypy sprzed lat, mniemanie takie zaczęła nosić również liga chińska. Jednak po styczności z gościem wywiadu, który miałem przyjemność przeprowadzić, o 180 stopni może, a nawet uważam, że powinno się zmienić spojrzenie na Chinese Super League. Swój czas poświęcił Maciek Łoś, czyli założyciel i ojciec mega ciekawego oraz bardzo wyróżniającego się na tle innych fanpage'a "Piłkarskie Państwo Środka". Nowinki transferowe: Tak więc przede wszystkim dziękuję Ci serdecznie za zgodę na wywiad i witam Cię serdecznie, Maćku. Już mieliśmy okazję raz się kontaktować i miałem na uwadze pytanie, które zapewne słyszysz dość często, ale jest kuszące. Dlaczego akurat liga chińska? Maciek Łoś: Od dawna byłem kibicem śledzącym różnego rodzaju ligi egzotyczne. Lubiłem oglądać MLS za czasów Henry'ego, Drogby i Dempseya, a także brazylijską Serie A z Ronaldo, Roberto Carlosem i Rogerio Cenim na czele. Zainteresowanie CSL zrodziło się naturalnie, ponieważ po skończeniu liceum chciałem spróbować czegoś oryginalnego i poszedłem na studia sinologiczne. Już wcześniej śledziłem rozgrywki chińskiej ligi, ponieważ grało tam już wielu znakomitych piłkarzy, jednak na poważnie zainteresowałem się tymi rozgrywkami około 2016 roku. Następnie postanowiłem założyć fanpage poświęcony CSL, ponieważ zauważyłem, że w polskim internecie brak strony o takiej tematyce, która regularnie publikowałaby posty i ciekawostki związane z chińską piłką. Potem wszystko potoczyło się z górki. Dzięki regularnej pracy zainteresowało się mną kilka osób, dzięki którym miałem okazję wystąpić w radiu i przed kamerą. NT: Gratuluję już osiągniętych sukcesów i z miejsca życzę kolejnych. Wiedza, jaką posiadasz jest niesamowita i aż z przyjemnością czyta się treści zamieszczane na fanpage'u. Jaki jest Twój ulubiony klub w Chinese Super League? MŁ: To jest dość trudne pytanie, ponieważ nie mam żadnego ulubionego klubu. Według mnie każda ekipa CSL ma do zaoferowania coś fajnego. Guangzhou Evergrande to przepych i potęga, największy hegemon w ostatnich latach. Shanghai SIPG to samba w wykonaniu Hulka i Oscara. Beijing Guo'an to świetnie działający kolektyw, gdzie wszyscy wspólnie pracują i nie ma przodującej gwiazdy. Dalian Pro to charyzmatyczny Rafa Benitez i jego walka z nauczeniem Chińczyków swojej wizji gry. Shijiazhuang to weterani Muriqui i Matheus, którzy nic nie robią sobie ze swojego wieku i rozgrywają wspaniały sezon. Tak naprawdę liczą się dla mnie emocje i atrakcyjność meczów, no i najważniejsze, czyli rozwój chińskiej piłki. NT: Jak najbardziej rozumiem i szanuję, jest to rozsądne bardzo podejście do pasji w kontrze dla incydentów, które mają miejsce ze względu na "zbytnie zamiłowanie" niektórych do swej drużyny. Pozostając w Chinach, jak uważasz, która niegdyś gwiazda europejskich boisk najlepiej odnajduje się przez pryzmat czasu w CSL, a która zaś nie wpasowała się w azjatycki klimat i nie może nawiązać do czasów świetności z Europy? MŁ: Wielu jest piłkarzy, którzy radzą sobie świetnie w CSL. Jeśli miałbym wymienić jednego, to chyba Paulinho. On tak naprawdę wypromował się w Chinach, ponieważ w 2015 roku odchodził do Evergrande z łatką najgorszego transferu w historii Tottenhamu. Świetne występy w ekipie prowadzonej wówczas przez Luisa Felipe Scolariego sprawiły, że pomocnikiem zainteresowała się Barcelona i zapłaciła za niego aż 40 milionów euro. Wszyscy łapali się za głowy, a Paulinho okazał się naprawdę dobrym transferem i w glorii chwały wracał rok później do Chin. A tak radził sobie wybornie, notując znakomite statystyki strzeleckie. Jest zdecydowanie jedną z największych gwiazd, które grały w Chinach. Niestety nie wszyscy radzą sobie dobrze w CSL. W Szanghaju kibice bardzo źle wspominają Carlosa Teveza, ponieważ Argentyńczyk zarobił niewyobrażalną sumę pieniędzy, a nie pokazał praktycznie nic na boisku i po 9 miesiącach opuścił Azję. Obecnie kiepsko radzą sobie przede wszystkim Marek Hamsik i Moussa Dembele, ich statysyki są bardzo przeciętne. Zupełnie nie odnajduje się także Stephan El Sharaawy. Na szczęście więcej jest przypadków piłkarzy, którzy nie pojechali do Chin odcinać kupony, tylko rzeczywiście sumiennie pracują na treningach i potem pokazują swoje umiejętności podczas meczów. NT: Powiem szczerze, że o ile głównie dzięki Tobie zmotywowałem się do oglądania ligi chińskiej, tak pechowo właśnie zamiast obejrzeć zawodników, którzy jak wspomniałeś dają popisy piłkarskiej wirtuozerii, tak oglądam tych niemrawych. Faktycznie, w Shanghai Shenhua El Shaarawy radzi sobie kiepsko, Hamsik nie reprezentuje tego co w Napoli, a niestety miałem nieprzyjemność ostatnio widzieć bestialski faul Moussy Dembele. Jednak powiedz mi Maćku, czy coś na tle innych lig wyróżnia ligę chińską w szczególności? MŁ: Na pewno jeśli chodzi o ligi egzotyczne, to CSL góruję nad innymi pod względem liczby gwiazd znanych z gry w Europie. W ostatnich latach pracowało tam także wielu wybitnych szkoleniowców, m.in. Luis Felipe Scolari, Manuel Pellegrini, Andre Villas-Boas, Sven-Goran Ericsson, Vanderlei Luxemburgo. Chińscy kibice tworzą wspaniałe spektakle na trybunach, atmosfera na meczach zawsze jest gorąca. Aktualnie Chiny przygotowują się do organizacji dwóch dużych turniejów, dlatego też w wielu miastach powstają ogromne, majestatyczne stadiony. Na pewno czuć powiew przyszłości, wszyscy w CSL nastawieni są na budowanie potęgi chińskiej piłki w kolejnych latach. Według mnie CSL i MLS to dwie ligi, które mogą stać się niedługo konkurencją dla rozgrywek europejskich. NT: Z pewnością zarówno Chiny, jak i USA mądrze inwestują pieniądze w przyszłość lig. Zdążyliśmy już pomówić o gwiazdach europejskich, które przybyły do Chin. Tym razem ciekaw jestem Twej opinii, który rodowity Chińczyk mógłby według Ciebie podzielić los Wu Leia i podbić serca kibiców w Europie? MŁ: Naturalnym kandydatem wydaje się być Wei Shihao. To skrzydłowy Guangzhou Evergrande i obecnie największa chińska gwiazda CSL. W zimie podchody robiła pod niego hiszpańska Granada, jednak ostatecznie z powodu kłopotów finansowych nie udało jej się sprowadzić 25-latka. Następny w kolejce powinien być Zhu Chenjie. To 20-letni środkowy obrońca występujący w Shanghai Shenhua, w zeszłym sezonie dostał nagrodę dla najlepszego młodego piłkarza w lidze. Ma bardzo dobre warunki fizyczne i naprawdę spory talent. Wierzę, że niedługo zobaczymy go w Europie. Wciąż czekam na to, by swój potencjał udowodnił Tao Qianlong. 18-letni napastnik Dalian Pro rok temu znalazł się na liście 60 największych talentów piłkarskich na świecie. Niestety, na razie ma on problemy z dyscypliną i do końca obecnego sezonu jest zawieszony w prawach zawodnika. Chińczycy są bardzo surowi za jakąkolwiek niesubordynację. NT: W ramach dopytania, za jakie dokładnie przewinienie 18-latek został zawieszony? MŁ: Nie było to nic karygodnego i niespotykanego w naszych realiach. Tao wraz z trójką innych zawodników złamali zakaz opuszczenia hotelu podczas zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Chin, udali się na miasto. Przez ten "wybryk" zostali wyrzuceni na pół roku z kadry, a kluby dodatkowo zawiesiły ich, przez co nie mogą nawet grać w lidze. NT: Faktycznie, tamtejsze realia są bardzo restrykcyjne. Skoro już wspomniałeś o wielkiej dominacji Guangzhou Evergrande, czy w trwającej kampanii ma ktoś realne szanse, patrząc na dyspozycję, przełamać hegemonię rodem z Francji, Włoch i Niemiec? MŁ: W 2018 roku udało się to zespołowi Shanghai SIPG, wtedy na rok zakończyli trwającą siedem lat hegemonię Kantończyków. W tym sezonie będzie łatwiej o taki obrót spraw, ponieważ z powodu pandemii koronawirusa rozgrywki CSL musiały zostać zreformowane, aby zdążyć do końca roku z wyłonieniem mistrza. Dlatego liga została podzielona na dwie grupy, a najlepsze drużyny zagrają w play-offach o ostateczne zwycięstwo. Dlatego jest kilku kandydatów na odebranie mistrzostwa Evergrande. Przede wszystkim Shanghai SIPG oraz Beijing Guo'an, to zespoły, które co roku uczestniczą w walce o końcowy triumf i również w tym roku znajdują się w bardzo dobrej formie. Niespodziankę są w stanie sprawić Jiangsu Suning z Alexem Teixeirą i Shandong Luneng z Marouanem Fellainim. W tym sezonie rywalizacja w lidze jest bardzo interesująca. NT: Ciągle kontynuując wątek azjatycki, czy miałeś ulubionego piłkarza z czasów dzieciństwa, pochodzącego właśnie z tego kontynentu? Od siebie mogę dodać, że niegdyś mym idolem był Shunsuke Nakamura, który czarował w Celticu Glasgow. MŁ: Ja również bardzo lubiłem Nakamurę w Celticu, nadal śledzę jego poczynania w Japonii, ponieważ pomimo 40 lat na karku gra on jeszcze na dość wysokim poziomie. Jeszcze jako dziecko pamiętam Hidetoshiego Nakatę, to był jeden z pierwszych piłkarzy, którego kojarzyłem mając 6-8 lat, a to za sprawą tego, że grałem Romą w grze FIFA 2001, a tam Japończyk był podstawowym napastnikiem. Nie zapominam także o Park Ji-Sungu, który był jednym z moich ulubionych piłkarzy w Manchesterze United. W późniejszych latach imponował mi Keisuke Honda. NT: Honda to piłkarski obieżyświat, jako niegdyś kibic Manchesteru United również śledziłem popisy Park Ji-Sunga, a niestety wraz z moją pierwszą FIFĄ Nakata kończył karierę piłkarską, musiałbym odświeżyć archiwum na PS2, czy był w tej odsłonie. A wracając do teraźniejszości, jaki jest Twój faworyt z Azji, brylujący na europejskich boiskach w dzisiejszych czasach? Jako fana Borussii Dortmund troszkę boli mnie, jak potoczyła się niekorzystnie kariera Shinjiego Kagawy, zaś teraz z uwagą patrzę na popisy Takefusy Kubo. MŁ: Obecnie największą azjatycką gwiazdą jest bez wątpienia Son Hueng-Min, to prawdziwa siła napędowa Tottenhamu, bardzo przyjemnie patrzy się na jego grę. Według mnie osiągnął już wyższy poziom niż jego rodak Park Ji-Sung. Takefusa Kubo ma przed sobą świetlaną przyszłość, podobnie jak Lee Kang-In. Odnośnie Kagawy, również mi szkoda, że zanotował taki zjazd. Miał potencjał na to, żeby osiągnąć w futbolu znacznie więcej. Jeśli chodzi o grających wciąż piłkarzy, to Shinji Okazaki jest jednym z moich ulubionych Azjatów, mam jego koszulkę z reprezentacji Japonii. Zawsze daje z siebie wszystko na boisku. NT: Na razie staramy się tutaj sympatyzować większość zawodników, stąd też ma inicjatywa w tym, by zapytać, czy jest jakiś azjatycki piłkarz w Europie, który czymś Ci podpadł i nie darzysz go sympatią? MŁ: Nie jest to może brak sympatii do zawodnika, ale jako kibic Barcelony jestem rozczarowany, że Takefusa Kubo nie wrócił do Barcy i wybrał Real Madryt. Nie mam jednak pretensji do niego, tylko do zarządu klubu, który nie potrafił przekonać go do podpisania kontraktu. Barcelonie przepadł naprawdę duży talent, który już niedługo będzie częścią pierwszego składu Królewskich. Według mnie będzie lepszy niż Vinicius. NT: Odważna opinia, jednakowoż również ją podzielam. Uprzedziłeś poniekąd me następne pytanie o to, komu kibicujesz w Europie, ale ze względu na wybór Dumy Katalonii, co uważasz o tym, co ostatnio przytrafia się wicemistrzowi Hiszpanii? MŁ: Tak, Barcelonie kibicuję od dziecka i jest to bez wątpienia mój ulubiony klub. Dlatego boli mnie to, co ostatnio się w nim dzieje, ponieważ panuje tam kompletny chaos sportowy i instytucjonalny. Nie wiem, dlaczego Josep Maria Bartomeu nie potrafi przyznać się do błędów i podać się do dymisji, jak dla mnie on jest pierwszym winnym całej sytuacji. Nie dziwie się Leo Messiemu, że jest zmęczony problemami, szukał możliwości pokochania piłki nożnej na nowo w innym miejscu. Stoję po jego stronie w tym sporze i uważam, że prezydent złamał dane mu słowo. Jednocześnie nie mogę powiedzieć wiele dobrego o postawie zawodników w ostatnim czasie, ponieważ zarówno styl i wyniki są bardzo słabe. Mam nadzieję, że Ronald Koeman da radę poukładać zespół, choć na samym początku trafiły mu się ogromne problemy. NT: Warto też zauważyć, że głośno mówi się o odejściu Luisa Suareza i Arturo Vidala, a także nadal kwestią rzekłem absurdalną jest oddanie za bezcen Ivana Rakiticia. Czy ta rewolucja kadrowa ma prawo się udać? MŁ: Tylko w przypadku, gdy do klubu trafią wartościowi następcy. Co by nie mówić o Rakiticiu i Suarezie, są to piłkarze, którzy byli liderami Barcelony w ostatnich latach. Na ich miejsce muszą przyjść zawodnicy z ambicjami i głodem wygrywania. A niestety wielkie transfery Barcy pokroju Griezmanna, Coutinho i Dembele okazały się jak na razie rozczarowaniami. Niestety nie oczekuję w tym sezonie sukcesów. NT: Chyba nawet najwięksi optymiści nie widzą póki co nadziei, na pewno do czasu, aż Bartomeu nie odpuści. Czy są jakieś inne zespoły, którym w Europie kibicujesz? MŁ: Nie mam raczej żadnej innej drużyny, której kibicowałbym w podobny sposób, ale sympatyzuję z paroma ekipami. W Premier League lubię Newcastle i Leicester, we Francji Lyon, we Włoszech Milan, a w Niemczech BVB. Zawsze kibicuję też słabszym drużynom, które rozgrywają dobre sezony, lubię niespodzianki i interesujące rozstrzygnięcia na koniec rozgrywek. NT: Jakbyś miał wskazać aktualnie top 5 piłkarzy do lat 23, generalnie młodych, którzy mają wystarczający talent na Złotą Piłkę w przyszłości, kto by to był? MŁ: Mbappe, Haaland, Sancho, Havertz i Alphonso Davies. Ten ostatni jest według mnie fenomenem, dawno na pozycji lewego obrońcy nie widziałem tak utalentowanego gracza z takim potencjałem. Bayern zrobił na nim wspaniały interes i czuję, że rozwinie się w gracza światowej klasy. Mbappe jest już taką gwiazdą, w tak młodym wieku osiągnął już tak wiele. Haaland to maszyna, musi jednak utrzymać formę strzelecką, bo inaczej będzie kwestionowany. Jadon Sancho może wyrosnąć na jednego z najlepszych skrzydłowych, jego statystyki z ostatniego sezonu Bundesligi są świetne. Kai Havertz otwiera nowy rozdział w karierze po transferze do Chelsea. Londyńczycy mogą mieć lidera środka pola na lata. NT: Czy Robert Lewandowski był absolutnie bezkonkurencyjnym, jeżeli chodzi o walkę o Złotą Piłkę, która niestety ze względu na pandemię została odwołana? MŁ: Według mnie tak. Był królem strzelców Ligi Mistrzów, Bundesligi i Pucharu Niemiec, chyba nikt przed nim tego nie dokonał. Argumenty, że liga niemiecka jest słaba, można schować do kieszeni, ponieważ w tym sezonie w odwrocie były La Liga i Premier League. Owszem, ktoś powie, że z taką drużyną to każdy napastnik strzelałby gole. Jeśli tak, to czemu w ostatnich 13 sezonach koronę króla strzelców Ligi Mistrzów zdobywali tylko Cristiano Ronaldo i Leo Messi? Gdzie Luis Suarez, Karim Benzema, Edinson Cavani, Sergio Aguero, Romelu Lukaku? Powinniśmy być dumni z naszego rodaka, ponieważ wczorajszy mecz z Holandią pokazał, jak wiele traci nasza reprezentacja bez kapitana. NT: To prawda, wczorajszy mecz był dowodem na to, że bez Roberta nasza kadra jest niepoukładana i nie możemy nawiązywać do choćby formy z EURO 2016. Czy w takim razie za te kilka lat, gdy większość kadry będzie kończyć swe kariery, Polska ponownie popadnie w kryzys, jaki miał miejsce do przybycia Adama Nawałki? MŁ: Obawiam się, że tak, ponieważ nie widzę w kadrze lidera, który mógłby wziąć na swoje barki przywództwo w reprezentacji po odejściu Roberta. Nie mamy charyzmatycznych piłkarzy w młodym wieku. Nie widzę też żadnego planu, który miałby przygotować nas na zmianę pokoleniową. Jerzy Brzęczek nie jest według mnie wystarczająco dobrym trenerem do pracy w reprezentacji, podkreślałem to od początku i zdania nie zmienię. Bez Lewandowskiego będziemy cierpieć. NT: Podzielam to stanowisko w 100%. Przenosząc się teraz na murawę wirtualną, jest w wolnych chwilach przez Ciebie grana jedna z piłkarskich gier - FIFA, PES czy Football Manager? MŁ: Na przestrzeni lat miałem okazję grać w każdą z tych gier, ale już dawno zrezygnowałem z PES-a. Według mnie rozgrywka tam jest dość sztywna, a piłkarze i futbolówka zachowują się nierealistycznie. Co do FIFY, to również jestem rozczarowany, jak ta gra wygląda obecnie, nie sprawia już takiej radości jak kiedyś. Football Manager to z kolei tytuł nieśmiertelny i bardzo często do niego sięgam. Obecnie rozgrywam karierę dwoma trenerami, jednym w Newcastle, a drugim w Radomiaku. FM jest niezwykle wciągający. NT: Właśnie ze względu na tegoroczną odsłonę mam zamiar zrezygnować na dobre z FIFY i przenieść się na FM-a. W takim razie poniekąd powiązane z tematem ostatnie pytanie, najlepszy trener w historii futbolu i najlepszy aktualnie? MŁ: Najlepszym trenerem w historii jest dla mnie Alex Ferguson, bo przez ćwierć wieku utrzymywał Manchester United na najwyższym poziomie, a po jego odejściu Czerwone Diabły popadły w kryzys, z którego nie mogą wyjść do dziś. Obecnie najlepszy jest według mnie Jurgen Klopp, to znakomity fachowiec, który doprowadził Liverpool do fantastycznego zwycięstwa w Premier League, a wcześniej do dwóch finałów Ligi Mistrzów z rzędu. Bardzo lubię także Pepa Guardiolę za to, co dokonał z Barceloną, jednak uważam, że teraz brakuje mu sukcesu z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. Powinno się wymagać od niego przynajmniej dojścia do finału tych rozgrywek. NT: Zdecydowanie zgadzam się z Tobą, Maćku. Sir Alex Ferguson jest ponadczasowy, a Niemiec i Hiszpan są geniuszami w swym fachu. Osobiście szanuję także za zmysł trenerski Juliana Nagelsmanna oraz za multum osiągnięć Zinedine'a Zidane'a. MŁ: Julian Nagelsmann ma przed sobą świetną przyszłość. Jestem pełen podziwu, że w tak młodym wieku prowadzi już zespół, który walczył w półfinale Ligi Mistrzów. NT: Cóż, myślę, że na tym możemy zakończyć naszą miłą rozmowę. Serdecznie dziękuję za poświęcony czas oraz za pełen profesjonalizm w swych wypowiedziach. Mam nadzieję, że w przyszłości uda nam się jeszcze nawiązać współpracę. Dziękuję, pozdrawiam i do usłyszenia. MŁ: Ja również dziękuję za tę rozmowę, poruszyliśmy wiele ciekawych tematów. Pozdrawiam!   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


05 WRZEŚNIA 2020, 20:57

Transfery

Oficjalnie: Alberto Soro zagra dla Granady
21-latek tym razem zasmakuje gry w La Lidze i powalczy o europejskie puchary. Jak się okazuje, Granada, czyli sensacyjny siódmy zespół hiszpańskiej ekstraklasy, czym zagwarantował sobie miejsce w eliminacjach do Ligi Europy, nie zamierza poprzestawać na sfinalizowanych już transferach, a tym samym na "podbieraniu" zawodników mistrzowi kraju, Realowi Madryt. Po ponownym wypożyczeniu obrońcy Jesusa Vallejo, tym razem na zasadzie definitywnych przenosin do zespołu dołączył hiszpański prawy napastnik, Alberto Soro. Strony zawarły pomiędzy sobą pięcioletnią umowę, a kwota, za którą piłkarz przeszedł do nowego pracodawcy wynosi 2,5 miliona euro, czyli dokładnie tyle, za ile w 2019 roku do Los Blancos dołączył on z Realu Zaragoza. Z miejsca też został tam na rok oddany, by złapał trochę minut i ograł się na boiskach zaplecza La Ligi Santander. Jednak teraz stoi przed nim znacznie bardziej wymagające wyzwanie. Alberto Soro w poprzedniej kampanii wystąpił łącznie w 39 spotkaniach wszystkich rozgrywek. Jego dorobek stanowią 4 bramki oraz 7 asyst. 21-latek wyceniany jest na mniej więcej 2,7 miliona euro.   🔴⚪️ #SoroNazarí 📄 El #Granada acuerda con el @realmadrid el traspaso de Alberto Soro.🖊️ Firma por cinco temporadas.⚽️ Se incorpora de manera inmediata a la pretemporada.ℹ️ https://t.co/QrGCnQcHbq pic.twitter.com/IsaKbWR9xO — Granada CF ❤️⚪️ (@GranadaCdeF) September 1, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


02 WRZEŚNIA 2020, 14:14

Everton pragnie Jamesa Rodrigueza

26 SIERPNIA 2020, 13:46

Brahim Diaz coraz bliżej AC Milanu

26 SIERPNIA 2020, 11:47

Nacho Fernandez wzmocni Benfikę Lizbona?

19 SIERPNIA 2020, 15:51

Oficjalnie: Borussia Dortmund pozyskuje Reiniera Jesusa

19 SIERPNIA 2020, 13:58

Oficjalnie: Jesus Vallejo zostaje w Granadzie

18 SIERPNIA 2020, 14:00

Real Madryt zdecydowany na Dayota Upamecano

17 SIERPNIA 2020, 15:08

Cristiano Ronaldo chce Karima Benzemę w Juventusie

16 SIERPNIA 2020, 14:00

Oficjalnie: Celta Vigo przedstawia Miguela Baezę

16 SIERPNIA 2020, 13:47