CHELSEA FC


Anglia

Londyńscy trzej muszkieterowie [FELIETON]
Jeden miesiąc w futbolu to wieczność. Jeśli ktoś twierdził inaczej, to losy trzech londyńskich klubów - Chelsea, Arsenalu i Tottenhamu - powinny zmienić ten pogląd. To, jak grudzień i początek stycznia zmieniły humory w każdym z największych stołecznych klubów, jest bowiem prawdziwym rollercoasterem.   Z nieba do piekła... Kolejka numer 11. Chelsea rozpoczyna grudzień od zwycięstwa u siebie 3:1 z Leeds United, wskakuje na kilka godzin na fotel lidera, jednocześnie przedłużając liczbę meczów bez porażki w Premier League do dziewięciu. The Blues grają przyjemną dla oka, ale przede wszystkim skuteczną piłkę i wydaje się, że Frank Lampard wchodzi w najlepszy moment swojej trenerskiej kariery. Transfery za ponad 200 milionów euro nareszcie zaczną się spłacać, Chelsea włączy się do walki o mistrzostwo i do Świąt uzbiera mnóstwo cennych punktów. Właśnie, wydaje się...   Niemal cały miesiąc później w kolejce 17. wszystko wygląda niczym odwrócone. The Blues ponownie rozpoczynają miesiąc na Stamford Bridge, także i teraz wynik 3:1, problem w tym, że nie dla Chelsea. Manchester City urządził sobie istny koncert i rozjechał rywali, których gra była bardzo mizerna. Zamiast jeszcze niedawnego pierwszego miejsca, jest miejsce dziewiąte. Nic dziwnego, jeśli w sześciu poprzednich meczach zdobywa się zaledwie cztery punkty.   Frank Lampard natomiast zamiast cieszyć się z postawy swoich zawodników, musi obawiać się o swoją posadę. Tuż po starciu z The Citizens wielu już skazało 42-letniego Anglika na pożegnanie z Chelsea. Wiemy już, że nie stanie się to tak szybko, ale jak donoszą brytyjskie media, w przypadku potknięcia w meczach z Morecambe w Pucharze Anglii lub z Fulham w lidze, Roman Abramowicz nie będzie się wahał nad szukaniem nowego trenera. Trudno stwierdzić, czy to zmęczenie sezonem, czy zbyt duża pewność siebie zgubiła w ostatnich dniach The Blues. Oczekiwania po tak spektakularnym okienku transferowym są natomiast zbyt wielkie, aby móc pozwolić sobie na tak katastrofalną grę. Wiedzą o tym kibice, wie o tym Abramowicz, oby wiedział o tym także Frank Lampard.   ...i z piekła do nieba W 11. kolejce, kiedy Chelsea siadała na fotelu lidera, Arsenal był na równi pochyłej, po której staczał się coraz niżej. Porażka na otwarcie grudnia z Tottenhamem w derbach Północnego Londynu była czwartym spotkaniem Kanonierów bez zwycięstwa w lidze. Dorzucając później kolejne trzy, ekipa Mikela Artety znalazła się tuż przed Świętami na odległym piętnastym miejscu z zaledwie czterema punktami przewagi nad strefą spadkową. Wtedy też Sam Allardyce prowokacyjnie powiedział, że Arsenal jest konkurentem jego West Bromu w walce o utrzymanie.   W momencie, w którym wielu zaczęło skreślać Artetę, a media huczały od katastroficznych dla The Gunners wizji, przyszło ni stąd ni zowąd zwycięstwo 3:1 z Chelsea. Zwycięstwo efektowne, z polotem, choć nie bez nerwówki w końcówce, ale z pewnością w pełni zasłużone. Później wyszarpane 1:0 z Brighton na Amex Stadium, które jednak potwierdziło lepszą dyspozycję Arsenalu i kanonada na The Hawthorns przeciwko West Bromowi.   Efekt? Awans na miejsce jedenaste, przewaga dwunastu punktów nad strefą spadkową i zaledwie sześć punktów straty do miejsca dającego grę w europejskich pucharach. Mikel Arteta w krytycznym dla siebie momencie nie bał się postawić na młodych zawodników (szczególnie zaskoczyli Gabriel Martinelli i Emile Smith Rowe, znowu błyszczał Bukayo Saka) i co równie ważne - nie zwątpił w tych, którzy dotychczas spisywali się gorzej (Pablo Mari i Alexandre Lacazette). Teraz na Emirates Stadium nikt nie myśli już o zwalnianiu Hiszpana. Co więcej, w czerwonej części Londynu znów czuć nadzieję na to, że ten sezon nie musi być dla Kanonierów taki zły, jak wszyscy już myśleli.   Stary, dobry (?) Mourinho Grudzień najmniej burzliwie przeżyli na Tottenham Hotspur Stadium, choć i tam nie obyło się bez trudnych chwil. Wspomniane wcześniej zwycięstwo Kogutów nad Arsenalem nie było zaskoczeniem - piłkarze Jose Mourinho byli w świetnej formie, od dwóch kolejek znajdowali się na pozycji lidera oraz mieli świetną serię dziewięciu meczów bez porażki. Pragmatyczna gra procentowała i spory optymizm wkradał się do obozu Spurs.   I tutaj jednak 11. kolejka była punktem zwrotnym. Po starciu z Kanonierami nadeszły cztery spotkania (w tym bolesna porażka z Liverpoolem), w których ekipa Mourinho ugrała zaledwie dwa punkty. Tym razem zimna krew nie wystarczyła, Tottenham grał zazwyczaj przeciętnie i nie może winić nikogo innego niż tylko siebie o straty punktów. Najmocniej obrazowała to zmiana w postawie The Special One. Po kilku tygodniach pogodnego nastawienia do mediów, wróciła szorstka twarz Portugalczyka. Znów rozpoczęło się szukanie winnych wszędzie dookoła oraz zaklinanie rzeczywistości, jak to bardzo Koguty zasłużyły na zwycięstwo.   Faktem jest, że zasłużyły dopiero w meczu z Leeds (3:0), którym otworzyły dla siebie Nowy Rok. Kibice Tottenhamu ciągle nie mają powodów do narzekania - ich drużyna cały czas trzyma wysokie, czwarte miejsce oraz traci zaledwie cztery punkty do lidera. Okres świąteczno-noworoczny obszedł się więc z Kogutami nad wyraz spokojnie, ale i oni nie uciekli przed chwilowym wahaniem formy.   Sezon pełen niewiadomych Przykłady Chelsea, Arsenalu i Tottenhamu tylko pokazują, jak często może kruszyć się narracja drużyn, kibiców i mediów w tym sezonie Premier League. Trudno przewidzieć, w jakim miejscu cała trójka będzie za miesiąc, a tym bardziej na koniec maja. A jest to przecież zaledwie wycinek całej ligi. Odważę się powiedzieć, że nie pamiętam bardziej szalonej kampanii na Wyspach Brytyjskich. Można narzekać na brak kibiców, walka z koronawirusem co jakiś czas zaburza terminarz, ale tę kampanię zapamiętamy na długo właśnie z powodu tak wielu sportowych niespodzianek i zwrotów akcji. A nie jesteśmy nawet jeszcze w połowie rozgrywek...   Interesting. Very interesting.#PL pic.twitter.com/vGXNv6SLDn — Premier League (@premierleague) January 4, 2021   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


05 STYCZNIA 2021, 21:13
Transfery

Oficjalnie: Victor Moses w Spartaku Moskwa
29-latek przenosi się do Rosji, gdzie okienko zamyka się 17 października. Spartak Moskwa za pośrednictwem swojej oficjalnej strony internetowej poinformował o pozyskaniu na zasadzie sezonowego wypożyczenia Victora Mosesa z Chelsea. Prawy pomocnik po pozytywnym przejściu testów medycznych związał się z nowym pracodawcą kontraktem ważnym do 30 czerwca 2021 roku. W umowie zawarto opcję transakcji definitywnej. 38-krotny reprezentant Nigerii występował w barwach zespołu popularnych Niebieskich od sierpnia 2012 roku, kiedy to trafił na Stamford Bridge za 11,5 miliona euro z Wigan Athletic. Ostatnio grał na wypożyczeniach dla Interu Mediolan oraz Fenerbahce Stambuł. Victor Moses w 27 spotkaniach poprzedniej kampanii strzelił 1 bramkę i zanotował 6 asyst. Portal "Transfermarkt.de" wycenia go na sześć milionów euro.   Виктор Мозес – игрок «Спартака» 🔴⚪️Виктор перешел к нам из @ChelseaFC на правах аренды до конца сезона-2020/21 с возможностью выкупа. Приветствуем его в красно-белой семье и желаем ярко проявить себя в нашей команде! 💪#ВитяТыДома 🇳🇬 — ФК «Спартак-Москва» (@fcsm_official) October 15, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


15 PAŹDZIERNIKA 2020, 20:52

Inne

„Przejście Neymara do PSG było zarówno jego błędem, jak i FC Barcelony” - Mikołaj Lipiński z Fangol.pl [WYWIAD]
Bez wątpienia dla polskiej piłki ostatnie lata nie są usłane różami. Przerwanie przez Legię Warszawa w sezonie 2016/2017 pasma edycji Ligi Mistrzów bez polskich drużyn mogło napawać niedowiarków optymizmem. Uniknęła ona wówczas ostatniego miejsca w grupie, awansując do 1/16 finału Ligi Europy. Nie na co dzień spotyka się ekipę, która dostaje manto od wszystkich rywali, po czym w rewanżach uczestniczy w rekordowym pod względem ilości bramek spotkaniu z Borussią Dortmund (4:8), osiąga "zwycięski" remis z Realem Madryt (3:3), by finalnie skromnie ograć Sporting Lizbona. Fakt faktem, na dwumeczu z Ajaxem Amsterdam zakończyliśmy występy w europejskich pucharach, lecz emocji nie brakowało i można było uwierzyć, że teraz będzie lepiej. Boisko jednak boleśnie weryfikuje na arenie międzynarodowej kluby z PKO Ekstraklasy, co nie zmienia faktu, że wierność kibiców, tych najprawdziwszych, jest zjawiskiem równie rzadkim, co cudownym. Jednym z miłośników polskiej piłki i ligi jest gość wywiadu, Mikołaj Lipiński, znany z serwisu i kanału Youtube'owego "Fangol.pl". Nowinki transferowe: Witaj Mikołaju, z góry chciałbym Ci podziękować za poświęcony czas i niebywałą przyjemnością będzie z Tobą porozmawiać. Mikołaj Lipiński: Cześć! To dla mnie ogromna przyjemność. Mam nadzieję, że będę interesującym gościem. Zawsze przyjemnie jest porozmawiać sobie z kimś o piłce nożnej, zwłaszcza, że ostatnio bywa naprawdę ciekawie. Chociaż powiem Ci szczerze, że nie jestem fanem sag transferowych, jak np. w przypadku Arka Milika, który ponoć odrzucił ofertę Romy. W jego temacie przewijało się już wiele klubów, od Crystal Palace, Newcastle, był również ten nieszczęsny Juventus, teraz Rzym... NT: Masz rację, na dobrą sprawę teraz najgorszym jego posunięciem może być pozostanie w Napoli. ML: Myślę, że nie powinien pozostać w Napoli, bo to może być dla niego tragiczne w skutkach. Zarząd klubu wymaga za Polaka ogromnych pieniędzy, których wielu nie jest w stanie dać, a jak już pojawia się chętny, to okazuje się za chwilę, że Arek odrzuca ofertę. Gennaro Gattuso nie widzi dla niego miejsca w składzie, a okienko transferowe trwa już tylko do początku października. Więc konkretnie: transfer albo Milik ma stracony cały sezon i to jeszcze przed EURO. Nawet jeśli miałby odejść zimą, to wciąż jest pół roku w plecy, a na to nie może sobie pozwolić. NT: Zauważ, że jak na jedno okienko mamy dużo transferowych sag: Messi, mający absolutnie dość tego, co aktualnie reprezentuje FC Barcelona, gdzie finalnie pozostał w klubie, Jadon Sancho, który nie przeszedł do Manchesteru United, ponieważ nieugięty jest zarząd BVB, mówiący "120 milionów albo go nie dostaniecie". ML: Właśnie w temacie Manchesteru United, zapewne słyszałeś o tym, że łączony jest z zespołem Gareth Bale. To byłby z pewnością ciekawy krok. Wszyscy wiemy dobrze, że Walijczyk traktuje Real Madryt niepoważnie. Stał się najdroższym "golfistą" w historii piłki nożnej. Na pewno posiada jeszcze umiejętności, które pozwolą mu na grę na najwyższym poziomie, tylko kluczowe jest pytanie, czy Solskjaer chce ryzykować. Dla wielu kibiców taki ruch transferowy pewnie byłby niepojęty, ale w Hiszpanii nic go nie trzyma. Liczne wybryki sprawiły, że kibice i włodarze mają go serdecznie dosyć, ale on podchodzi do tego z ironicznym uśmieszkiem. Cóż, walijski humor chyba nie jest do końca zjadliwy dla Hiszpanów. NT: Z pewnością Gareth jest ciekawą postacią. Powiedz mi, drogi Mikołaju, byśmy mogli być może później nawiązać do tego, jaki jest Twój ulubiony klub? ML: Wiem, że niektórzy mogą być zdziwieni, a dla innych będzie to zabawne, ale miejsce w moim kibicowskim sercu jest zarezerwowane dla Legii Warszawa. Od kiedy tylko pamiętam najchętniej śledzę Ekstraklasę. Jakby to było wczoraj, przed oczami mam pięknego loba Marka Saganowskiego z meczu z Widzewem. Ta bramka znaczyła dla mnie bardzo dużo, wtedy tak naprawdę zrozumiałem, że to jest MÓJ klub. Zdaję sobie sprawę, że obecna Legia jest inna i daleko jej nawet do tej drużyny, która zremisowała z Realem Madryt. W tym sezonie walka o Ligę Mistrzów się niestety nie udała, a i o fazę grupową Ligi Europy może być ciężko. Dzisiaj w drużynie nie ma takich indywidualności jak Vadis Odjidja-Ofoe, Daniel Ljuboja czy właśnie "Sagan". Zresztą, w ciemno bym zamienił obecny atak Legii, bez urazy dla chłopaków, na duet Prijović-Nikolić. Nie będę ukrywał też, że swym pożegnaniem z Warszawą, Vadis złamał mi serce, ale może kiedyś jeszcze wróci. NT: Życzę Ci tego, ponieważ zawsze jest nadzieja. Widzisz, mi jako kibicowi Borussii Dortmund ostatnio serce pękło, gdy opuszczał nas Mario Goetze. Lewandowskiemu kończył się kontrakt, więc to zrozumiałe. Hummelsa też można usprawiedliwić, gdyż grał już jako młodzik w Bayernie. Jednak Mario prawdziwie mnie zranił. Co ciekawe, BVB kibicuję dzięki FIFIE 06, w której grałem najchętniej nimi ze względu na obecność Ebiego Smolarka i obok niego potężnego przecież Jana Kollera. ML: No widzisz. Twój przykład idealnie pokazuje, że jeden kibic mógł zakochać się w drużynie przez FIFĘ 06, a inny przez sentyment do bramki. To jest właśnie najpiękniejsze. NT: To prawda. Widzę, że rozmowa nam się klei, ponieważ oboje niesieni falą pomysłów troszeczkę odpłynęliśmy (śmiech). Także prosiłbym Cię teraz, abyś wyraził swą opinię, czy mimo faktu, iż jeszcze mamy trochę okienka transferowego przed sobą, po niesamowitych posunięciach można nazwać Chelsea Londyn "zwycięzcą" tegoż okresu? ML: "Zwycięzcą" tak, zdecydowanie tak. Zaskakujące dla mnie jest to, że w czasach, gdy inne zespoły są zmuszone oszczędzać, Roman Abramowicz odkręcił kurek i z miejsca dał zielone światło na rewolucję kadrową. Wśród tych transferów wrażenie robią przede wszystkim dwaj młodzi Niemcy z Bundesligi, o których z pewnością wiesz nieco więcej. Timo Werner i Kai Havertz - to są dopiero niewyobrażalne talenty. Ostatnio mówiło się, że Chelsea jest też blisko podpisania umowy z bramkarzem, bodajże Mendy z Rennes. I taka ciekawa sytuacja - z jednej strony klub pozyskuje klasowego golkipera, z drugiej Lampard chwali po meczu Kepę, czym podtrzymuje w teorii jego wartość transferową. Przecież nie mógłby wprost powiedzieć: "On jest słaby, już go nie chcemy". Takie słowa zniechęciłyby każdego do jego kupna i klub na pewno nie odzyskałby fortuny włożonej w jego zakup. Wracając do głównego pytania, myślę, że Chelsea pozamiatało na rynku, chociaż nadal liczę na jakieś ruchy Manchesteru City. NT: Dobrze, chciałbym teraz zapytać Cię o piłkarza genialnego, jednak nie mam na myśli Leo Messiego, o którym było bardzo głośno ani Cristiano Ronaldo, swą wartość udowadniającego niemal cały czas. Z pewnością wiesz, co stało się w ostatnim spotkaniu PSG z Olympique'iem Marsylia: fala żółtych i czerwonych kartek, wzajemne oskarżanie się o rasizm i homofobię i w końcu twitterowa wojna, gdzie jedną stroną jest Neymar. Powiedz mi, czy zważywszy na jego wiek, ale i też wiek Messiego i CR7, Brazylijczyk ma szansę przezwyciężyć umiejętnościami swą porywczość i mentalność na tyle, by zdobyć chociaż jeden raz Złotą Piłkę? ML: To ciekawe pytanie. Z jednej strony nie wiem, czy ktokolwiek tak, jak Neymar potrafi bawić się piłką i jednocześnie tak upokarzać rywali. Ma on w sobie coś niespotykanego, ten luz typowy kiedyś dla Ronaldinho. Jednak moja odpowiedź na twoje pytanie brzmi: "Nie". Neymar nie wygra Złotej Piłki, gdyż w najważniejszych momentach wciąż przegrywa ze swoim charakterem. Osobiście nie przepadam za nim. Uważam, że przejście Neymara do PSG było błędem zarówno jego, jak i Barcelony. Duma Katalonii do teraz nie znalazła godnego zastępstwa, a dobrze obaj wiemy, jaka tam obecnie jest sytuacja. Brazylijczyk dopiero teraz dotarł do finału LM z PSG, co jest pierwszym tak dużym sukcesem po jego transferze. A przecież nie trafił do Paryża po to, żeby kolekcjonować zdobywane rok w rok mistrzostwa Ligue 1. Tu miało chodzić o coś więcej. NT: Skoro już mowa o Lidze Mistrzów, dobrze pamiętamy, że Bayern Monachium wzniósł to trofeum w niezwykłym stylu, gdyż wygrali każdy pojedynczy mecz w tych rozgrywkach. Nie pamiętam, by coś takiego przydarzyło się, od kiedy śledzę piłkę nożną. Oczywistym też jest to, iż od kiedy rozgrywki te noszą powszechne miano, tylko Real Madryt obronił tytuł i to od razu dwukrotnie. Stąd też pytanie, czy przy zachowaniu "team spirit", poukładaniu zespołu jak należy przez Hansiego Flicka i przede wszystkim kadrze, Bawarczycy mogą powtórzyć ten wyczyn? ML: Zdecydowanie tak. Robert Lewandowski to maszyna do strzelania bramek, zaś kolektyw stworzony w trakcie sezonu to coś niesamowitego. Szkoda, że prawdopodobnie odejdzie Thiago, trochę niedoceniany, a przecież wymiatający na środku pola. Na ten moment imponuje mi także Goretzka. Co ten gość czasami potrafi zrobić z piłką! Jestem również pod wrażeniem jego aspektów fizycznych, tego jak w tym elemencie się rozwinął i ile przez 90 minut potrafi z siebie wykrzesać. Myślę, że przy zachowaniu dyscypliny i formy, Bayern jest spokojnie w TOP 3 drużyn do zdobycia tego trofeum w nowym sezonie. A może nawet jest głównym faworytem. NT: Wracając na chwilę również przy okazji Roberta do tematu Złotej Piłki, nie będę pytał o to, w czym poprzedni rozmówcy kurczowo mnie utwierdzali, czyli o słuszności tego trofeum dla Polaka, jednak gdybyś miał wytypować TOP 5 piłkarzy do lat 23, którzy w przyszłości mają szansę i już teraz posiadają papiery na zdobycie Baloon D'or, kto by to był? ML: Na pewno wymieniony już Kai Havertz. Zapewne zrobi Ci się jako kibicowi BVB bardzo miło, bo jestem ogromnym fanem Erlinga Brauta Haalanda. Postępy i tempo, w których je robi, są ponadprzeciętne. Z jednej strony zachwyca swoją grą fanów na całym świecie, z drugiej zaskakuje swoimi dziwnymi pomeczowymi zachowaniami. BVB zrobiło na nim genialny interes, zresztą jak na Jadonie Sancho. Ma 20 lat i potrafi wziąć ciężar gry na siebie i przedryblować pół boiska, a do tego podać celnie. Świetny zawodnik wyciągnięty za małe pieniądze. Teraz pewnie Cię zaskoczę, ale przyszłego zdobywcę Złotej Piłki widzę w Gio Reynie. Drugi Christian Pulisić, a już niezwykle dojrzały na boisku, zdecydowanie przyszłość futbolu. A piąty? Ansu Fati. To jest na 100% przyszła gwiazda FC Barcelony. Nie zastąpi on rzecz jasna Messiego. Taki się jeszcze nie urodził i pewnie długo się nie urodzi, ale młodziutki Hiszpan już wiele razy rozwiązywał problemy swojej ekipy. NT: Dziwi mnie, że nie wspomniałeś o człowieku, który swego czasu był nazywany "tym, w którego cieniu obecnie znajduje się Neymar", czyli rzecz jasna Kylianie Mbappe. ML: O rany, widzisz, w mojej piłkarskiej świadomości Francuz istnieje tak długo, że nie wpisałem go w podany przedział, a faktycznie ma on 22 lata. Z pewnością Kylian Mbappe wygra kiedyś Złotą Piłkę. Szczerze mówiąc, nie przywiązuję wagi do tego, kto otrzyma tę nagrodę. To od dawna nie funkcjonuje tak jak powinno. Coraz częściej umiejętności schodzą na dalszy plan, a triumfują specjaliści od wizerunku największych gwiazd piłki nożnej i cała machina marketingu sportowego. NT: Rozumiem. Skoro już poniekąd poruszyliśmy tematykę młodych talentów, chciałbym poznać Twą opinię na temat tego, kto jest największym zmarnowanym talentem XXI wieku? ML: Nie wiem czemu, jako pierwszy przyszedł mi do głowy… Hachim Mastour. Kiedyś uznawany za wielki talent AC Milanu, teraz ponoć jest przeciętniakiem w Serie B, w barwach Regginy. Najbardziej szkoda mi jednak Adriano. W Interze Mediolan i Parmie wciąż jest postacią ikoniczną, która nie dała rady z problemami. Mowa była nawet o depresji. Wielka strata dla piłkarskiego świata, w którym wiele miał przecież jeszcze do zaoferowania. A Polak? Hmm... NT: Myślę, że dobrym przykładem jest Dawid Janczyk. ML: O właśnie. Tak, historia Janczyka jest tragiczna i niezwykle smutna. Przykład na to, że demony mogą zniszczyć wielkie talenty. Śledziłem jego losy w Legii Warszawa, jeszcze przed transferem do CSKA, i robił na mnie piorunujące wrażenie. Może nie był to poziom Roberta Lewandowskiego, ale miał zadatki na naprawdę dużą karierę. Bardzo mu kibicowałem i nadal trzymam za niego kciuki w LZS-ie Piotrówka. NT: Powoli zmierzając już do końca naszej rozmowy, biorąc pod uwagę Twój ukochany klub, zdradź mi, kogo, oczywiście w ramach możliwości, widziałbyś w Legii Warszawa? Pomińmy na potrzeby pytania upragnionego przez zapewne tłumy Vadisa. ML: Może ktoś taki jak Marko Marin. Niegdyś świetny piłkarz, idealny playmaker. Brakuje mi kogoś takiego w Warszawie. Czarował w Chelsea czy też w Niemczech, a jeszcze całkiem niedawno występował w Crvenie Zvezdzie. Zaliczył kolosalny zjazd w karierze, ale w Legii by się przydał. Drugim wymarzonym transferem Lipińskiego niech będzie Lazar Marković. Jeżeli zgłasza się po ciebie Liverpool i płaci grube miliony, to oznacza, że musisz być całkiem dobrym graczem. Tam sobie nie poradził, z tego co pamiętam grał nawet dla Hull City, a teraz wrócił do Serbii i występuje w Partizanie Belgrad. NT: Pozytywnym akcentem kończąc, jaka była najpiękniejsza bramka, jaką w życiu widziałeś? ML: Moja odpowiedź będzie sentymentalna. Wspominałem już o lobie Marka Saganowskiego, on na zawsze pozostanie w moim sercu. Tak samo jak bomba Vadisa z Realem Madryt - strzał nie do wyjęcia. I nie wiem, czy mówi Ci coś imię Edson. Obrońca, który niesamowicie uderzał z rzutów wolnych. Mam w pamięci dwie jego bramki - z ostrego kąta w derbach Warszawy i huknięcie z prawie 30 metrów w meczu z Amicą Wronki. Tak na szybko przed oczami mam jeszcze indywidualną akcję i pięknego gola Rafała Wolskiego z meczu z Lechią Gdańsk. NT: Z takich bardziej "światowych" goli mogę dodać od siebie rzecz jasna przewrotkę Zlatana z Anglią, rajd Lionela Messiego w starciu z Athleticiem Bilbao, petardę Giovanniego van Bronckhorsta przeciwko Urugwajowi na Mundialu, oraz sentymentalnie okno Vadisa i chociaż z odtworzenia, to jednak ważny dla mnie lob Larsa Rickena na 3:1 przeciwko Juventusowi w finale Ligi Mistrzów. ML: Zlatan Ibrahimović to generalnie na tym tle jest fenomenem. Urodził się, by strzelać znakomite bramki. Bardzo go lubię. NT: Ja również, pomimo jego arogancji, ale jednak na tym szczeblu również jest "one and only" i bez względu na ilość jego sprzymierzeńców i przeciwników pamiętajmy: "Łączy nas piłka". Cóż, chciałbym jeszcze raz serdecznie Ci podziękować za rozmowę, za poświęcony czas i za poszerzenie z pewnością moich horyzontów w zakresie futbolu, a zwłaszcza Ekstraklasy. ML: Cała przyjemność po mojej stronie. Dzięki za miłą i sympatyczną rozmowę. Mam nadzieję, że do usłyszenia w przyszłości! Chciałbym pozdrowić wszystkich czytelników "Nowinek transferowych" oraz widzów kanału "Fangol.pl".   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


17 WRZEŚNIA 2020, 21:07

Inter Mediolan zdecydowany na N'Golo Kante

07 WRZEŚNIA 2020, 13:01

Edouard Mendy coraz bliżej Chelsea

06 WRZEŚNIA 2020, 17:41

Oficjalnie: Kai Havertz nabytkiem Chelsea

04 WRZEŚNIA 2020, 21:09

Inter Mediolan kusi N'Golo Kante

30 SIERPNIA 2020, 13:16

Oficjalnie: Chelsea przejmuje Xaviera Mbuyambę

29 SIERPNIA 2020, 15:00

Oficjalnie: Thiago Silva nabytkiem Chelsea

28 SIERPNIA 2020, 12:40

Oficjalnie: Chelsea przygarnęła Malanga Sarra

27 SIERPNIA 2020, 15:38

Oficjalnie: Chelsea postawiła na Bena Chilwella

26 SIERPNIA 2020, 18:20