Z Sevilli przez Las Palmas do Atletico Madryt - najdziwniejszy transfer w historii?
Victor Machin Perez, znany wszystkim jako Vitolo, postanowił zmienić miejsce zamieszkania z Sevilli na Madryt. Po drodze postanowił jednak wpaść jeszcze na chwilę do domu na Wyspach Kanaryjskich. Jak do tego doszło?
Transfer w obliczu zakazu
Pierwszego czerwca 2017 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) utrzymał zakaz transferowy dla Atletico Madryt. Klub z nad rzeki Manzanares nie może rejestrować nowych zawodników przed 2018 rokiem. Nie może w tym czasie także kupić piłkarza i wypożyczyć go do innego zespołu.
Jednym z celów na ten sezon miał być skrzydłowy reprezentacji Hiszpanii - Vitolo. Logicznym posunięciem wydawało się poczekać z transferem do stycznia, jednak Sevilla gra w Lidze Mistrzów i gracz nie mógłby już wystąpić w innej drużynie w fazie pucharowej. Nie chciał także trafić do Atletico już teraz i przez pół roku tylko trenować, czekając na zimowe okienko transferowe i oficjalną rejestrację.
Plan B
Włodarzom Los Colchoneros nie zabrakło jednak kreatywności by wyjść z tej sytuacji. Włączyli do operacji Las Palmas, czyli klub, którego wychowankiem jest Vitolo. Rola dla zespołu z Wysp Kanaryjskich? Wpłacić klauzulę zawodnika i podpisać z nim półroczny kontrakt. Oczywiście pieniądze na ten cel (36-40 mln euro) pochodziły z kasy Atletico. Z początkiem stycznia Vitolo miał się stawić w Madrycie i związać z klubem 5-letnią umową. Wszystko było świetnie zaplanowane, jednak...
Zwrot akcji
Dyrektor sportowy Las Palmas Toni Cruz zbyt wcześnie pochwalił się w mediach całą operacją, bowiem już czwartego lipca mówił o niej w trybie dokonanym. Trzy dni później w podobnym tonie wypowiedział się prezes klubu Miguel Angel Ramirez, który wspomniał nawet o terminie prezentacji Vitolo. Wywołało to niemałe zamieszanie i utrudniło finalizację, dodatkowo niecierpliwił się sam piłkarz. W Andaluzji postanowiono wykorzystać to na swoją korzyść, zaproponowano mu nowy kontrakt - 5 lat, podwyżka z 3 do 5 mln euro i klauzula 50 mln euro.
Dziesiątego lipca prezes Sevilli Jose Castro dumnie ogłosił porozumienie z reprezentantami zawodnika, jednakże brakowało pod nim podpisu samego zainteresowanego.
Dopóki nie jest podpisane...
Ogłoszenie porozumienia przed jego podpisaniem dało Atletico szansę na reakcję. Wtedy do gry włączył się Diego Simeone - szkoleniowiec Atleti zadzwonił do Vitolo i przekonał go ponownie do gry w swoim zespole. Niewątpliwie wpływ na zmianę decyzji miała również zaproponowana kolejna podwyżka pensji, tym razem do 8 milionów euro.
W środę Hiszpan przeszedł testy medyczne w Madrycie, a w tym czasie prezesi Las Palmas zdeponowali w Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej klauzulę jego wykupu. Wczoraj natomiast na Estadio Gran Canaria odbyła się prezentacja nowego nabytku kanaryjskiego klubu.
Po wygaśnięciu kontraktu z Las Palmas, czyli wraz z końcem grudnia, Vitolo trafi do Atletico Madryt.
Wszyscy zadowoleni?
Vitolo trafi pod skrzydła Diego Simeone, którym jest zafascynowany. Przez pół roku będzie mógł grać na poziomie La Liga w klubie swojego dzieciństwa wraz z przyjacielem Jonathanem Vierą, co jak wspomniał podczas prezentacji, było jego marzeniem. Otrzyma także sporą podwyżkę.
Atletico dopięło swego. Mimo zakazu transferowego, sprowadzili piłkarza, na którym bardzo im zależało. Nie będą mieli także problemów ze zgłoszeniem go do fazy pucharowej w europejskich pucharach.
Las Palmas pozyskało świetnego zawodnika, na którego w normalnych okolicznościach nie byłoby ich stać. Do tego ten świetnie zna klub i pomoże w walce o utrzymanie. Co więcej 12,5% z kwoty zapłaconej w ramach klauzuli, tj. około 4,5-5 mln euro, trafi z powrotem na ich konto, jako ekwiwalent za wyszkolenie zawodnika.
Jedynym przegranym wydaje się być Sevilla, która choć zarobiła na tym transferze, to straciła ważnego gracza. Ponadto jej prezes skompromitował siebie i klub ogłaszając przedłużenie kontraktu, do którego ostatecznie nie doszło.