ANGLIA


Transfery

LOSC Lille przejmie Angela Gomesa
19-latek podziękował za występy w barwach Red Devils. Telewizja "Sky Sports" donosi o zakontraktowaniu przez władze czwartej drużyny przedwcześnie zakończonego sezonu Ligue 1 będącego dotychczas wolnym zawodnikiem portugalskiego pomocnika Angela Gomesa. Gracz bez klubu pozostawał od 1 lipca, kiedy to po odrzuceniu ofert włodarzy zespołu z Old Trafford z powodu warunku w postaci długoterminowego kontraktu opuścił dobrowolnie Manchester. Sam w swoim obszernym wpisie okraszonym filmikiem na jednym z portali społecznościowych podziękował za trwającą łącznie 14 lat przygodę oraz wytłumaczył, że w jego życiu nastał czas na zmiany i poszukanie nowych wyzwań. Żeby piłkarz nabrał nieco ogrania, po zawarciu umowy z Mastifami ma zostać wypożyczony do portugalskiej Boavisty. Co ciekawe, kuzynem nastolatka jest inny były zawodnik Czerwonych Diabłów, obecnie skrzydłowy Orlando City, czyli Nani. Angel Gomes w 13 meczach wszystkich rozgrywek zdobył 4 bramki i zaliczył 2 asysty. Portal "Transfermarkt.de" wycenia młodą gwiazdę na 3,6 miliona euro.             Wyświetl ten post na Instagramie.                   It’s took me a while because it’s not been easy to put my emotions into words. Sadly the time has come to end a beautiful chapter that has been my life for 14 years. Being from Salford, Manchester United is all I have ever known. I went from playing on my estate, pretending to be Wayne Rooney to being in the academy And doing the same. May 21st 2017 I made my premier league debut for the club of my dreams aged 16 replacing the legend himself ‘Wayne Rooney’. I want to thank every single individual at the club for the help and encouragement I received, from the very first time I signed at the club. I want to thank all the coaches from every age group that looked after me from 6 to now. To all the kit men, Kath the receptionist, The media team, the security, the staff at the cliff, the staff at Littleton road, the staff at Carrington to the cleaners, you all played a part in getting me to where I am today. It is time I take the next step in my career, I hope you can all be proud off what I go on to achieve. I wish the club and everyone involved the best of luck, you will all be missed more than you can imagine. I also want to thank the fans, your SUPPORT hasn’t gone unnoticed. Once a RED always a RED 🔴🔴🔴 UTID Angel Gomes Post udostępniony przez Angel Gomes (@angel.gomes10) Sie 4, 2020 o 7:55 PDT   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


04 SIERPNIA 2020, 18:48
Transfery

Manchester United powalczy o Kaspera Schmeichela
33-latek jest kandydatem na nowego bramkarza numer jeden. Jak możemy wyczytać z doniesień "The Sun", Manchester United rozgląda się za nowymi wzmocnieniami. Nadal trwa saga transferowa z udziałem Jadona Sancho, a blisko opuszczenia Old Trafford jest wielu innych zawodników. Jednak w końcu cierpliwość Ole Gunnara Solskjaera do Davida de Gei skończyła się, więc trener rozpoczął poszukiwania jego zastępcy. Chociaż z wypożyczenia z Sheffield United powrócił mający świetny sezon Dean Henderson, lecz Norweg uważa, że Anglik nie jest jeszcze gotowy na tak dużą presję. Z tego tytułu głównym kandydatem do zastąpienia podatnego na koszmarne błędy Hiszpana jest syn ikony Czerwonych Diabłów, obecnie gracz Leicester City Kasper Schmiechel. Duńczyk według wielu talentem momentami dorównuje swojemu niegdyś znanemu z genialnych parad tacie. Przez właśnie fakt pokrewieństwa golkipera Lisów z sensacyjnym mistrzem Europy z 1992 roku zarząd trzeciej drużyny zakończonego sezonu Premier League ma nadzieję na pomyślne zakończenie negocjacji, które mogą się zaraz rozpocząć. Potomek Petera Schmeichela wystąpił w aż 44 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Wpuścił w nich 48 bramek, zachowując 14 razy czyste konto. Co ciekawe, karierę swą rozpoczął od drużyn młodzieżowych... Manchesteru City. Stamtąd był wypożyczany do Darlington, Bury, FC Falkirk, Cardiff oraz Coventry City, aż w końcu został wykupiony przez Notts County. Po roku pozyskało go Leeds United, a w kolejnym letnim okienku trafił do Leciester City. Portal "Transfermarkt" wycenia 33-letniego piłkarza na kwotę mniej więcej dziewięciu i pół miliona euro.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


03 SIERPNIA 2020, 21:55

Transfery

Oficjalnie: Maarten Stekelenburg bramkarzem Ajaxu Amsterdam
37-latek formalnie właśnie dołączył do ekipy Godenzonen. Jak możemy przeczytać na oficjalnej klubowej stronie, szeregi zespołu zasilił doświadczony bramkarz, przychodzący na zasadzie darmowego transferu z angielskiego Evertonu Maarten Stekelenburg. Weteran boisk nie mógł liczyć na jakiekolwiek występy w Anglii, gdyż niezmiennie w ekipie The Toffees pierwszym wyborem jest Jordan Pickford. Czasy świetności Holendra przypadały na koniec I i początek II dekady XXI wieku, kiedy to w stolicy mówiono o nim jako o godnym zastępcy legendy Edwina van der Sara, zaś w kadrze narodowej nie miał sobie równych i dzięki jego paradom i ciężkiej pracy innych kolegów udało się Oranje dotrzeć do finału Mundialu w 2010 roku. Ostatnie 5 lat piłkarz spędził w różnych angielskich klubach i teraz prawdopodobnie na zwieńczenie kariery postanowił wrócić do miejsca, które przez wiele lat mógł nazywać swoim piłkarskim domem. Maarten Stekelenburg w zakończonej kampanii nie dostał ani jednej szansy czy to w rozgrykwach ligowych czy także w pucharach. 37-latek jest wyceniany przez fachowy oraz bardzo ceniony "Transfermarkt.de" na mniej więcej 550 tysięcy euro.   We still owed you this one... Contract = signed. 🖊️#WelcomeBack pic.twitter.com/uhsG1jowcy — AFC Ajax (@AFCAjax) August 1, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


02 SIERPNIA 2020, 20:20

Hiszpania

„Bez względu na wszystko wypełnię swój kontrakt” - Gareth Bale [FELIETON]
W Anglii był uznawany za jeden z najlepiej rozwijających się talentów w historii. Gdzie się nie znalazł i co by nie zrobił, każde jego dotknięcie piłki było czystym złotem. Bez żadnych problemów deklasował legendy futbolu, a z najlepszymi na świecie rywalizował jak równy z równym. Nic dziwnego, że w końcu dostał ofertę z Madrytu, gdzie miał za zadanie być drugim Cristiano Ronaldo. Jednak z czasem zaczęły mu przeszkadzać dwie sprawy, z których na jedną nie miał wpływu, zaś następną wykreował sobie sam. Teraz jest cieniem samego siebie i pomimo przekonywania go do odejścia, ten wprost deklaruje, że nigdzie się nie wybiera. Taki obraz Garetha Bale'a. Już niemal 7 lat Walijczyk występuje w barwach Królewskich, lecz natłok niekorzyści i negatywnych konsekwencji posiadania go w swoich szeregach do teraz odbija się czkawką włodarzom Realu Madryt, na czele ze szkoleniowcem Zinedinem Zidanem i prezesem Florentino Perezem. Problemów przybywa z dnia na dzień, a sam piłkarz nie ma zamiaru pomagać ich rozwiązać. Największym bólem w stolicy jest fakt, iż ten gracz w ogóle tam przebywa. Wbrew temu, co może mówić teoria, w praktyce wszyscy są bezradni w sytuacji, w której znajdują się zarówno członkowie zarządu, jak i zawodnicy. Skromny chłopak z Southampton wojuje światem Do pierwszej drużyny Świętych Bale został wcielony w wieku zaledwie niespełna 17 lat. Mimo niezwykle młodego wieku potrafił zrobić różnicę na boisku i od początku imponował atutami, które przez wiele następnych lat wyróżniały go na arenie międzynarodowej. Długo tam miejsca nie zagrzał, ponieważ ten człowiek był stworzony do rzeczy wielkich, więc jego pracodawca też musiał być marką światowej klasy. Najprzytomniejszy w boju o podpis wtedy 18-latka był Tottenham Hotspur. Jak się później okazało, 10 milionów funtów zapłacone za Walijczyka to były grosze. Ciężko słowami opisać, co w Premier League i europejskich pucharach wyczyniał piłkarz, który ze stricte pomocnika miał od teraz więcej zadań defensywnych i grał nominalnie jako lewy obrońca bądź wahadłowy. Młodzi fani piłki nożnej z różnych kompilacji mogą kojarzyć wyścig z Bacarym Sagną, który Francuz skończył na murawie. Jednak na pewno większość amatorów tego cudownego sportu pamięta hat-trick przeciwko Interowi Mediolan, gdzie za plecami gracz z Londynu zostawiał legendę Nerrazurich i reprezentacji Argentyny - Javiera Zanettiego. Tym samym z pewnością zasłużył na miano piłkarza sezonu angielskiej ekstraklasy w roku 2011 i 2013, odpowiednio w wieku 22 i 24 lat. Transfer marzeń... przynajmniej na razie W 2013 roku świat obiegła informacja o tym, że 24-latek odejdzie po sześcioletniej przygodzie z White Hart Lane, a zgłosił się po niego sam Real Madryt. Kwota transferu również powala na kolana jak na tamte lata, bowiem jeśli wierzyć wszelkim doniesieniom, transakcja ta kosztowała łącznie Królewskich 100 milionów euro. Ogromne pieniądze i co za tym idzie równie wygórowane oczekiwania. Jak można było się spodziewać, początkowo z roli zawodnik tym razem przekwalifikowany na skrzydło wywiązywał się jak należy. Kto by przypuszczał, że podczas finału Pucharu Króla decydująca bramka, zważywszy na absencję Cristiano Ronaldo, zostanie zdobyta w stylu, w którym sam Portugalczyk mógłby nie dać rady. Nikt nie pomyślałby, że w trakcie wyścigu z Marciem Bartrą wygoniony niemalże pod ławkę rezerwowych Walijczyk zdoła wygrać tę batalię, opanuje piłkę, wparuje w pole karne i zanotować trafienie, zaszywając bezradnego Pinto. Wiadomo, że z czasem zdarzały się gorsze występy i urazy, lecz piłkarz takiego formatu musiał sobie z tym poradzić. No właśnie sęk w tym, że nie musiał. Niegdyś człowiek z żelaza, dzisiaj z porcelany Obawy największych pesymistów o to, że Gareth Bale zostanie z biegiem czasu tak zwaną w piłkarskim żargonie "szklanką", z biegiem sezonów zaczęły się potwierdzać. Człowiek, który w najważniejszych momentach miał pomagać gwieździe i legendzie Los Blancos, co najwyżej zastępował ledwo wyzdrowiałych kolegów z drużyny na łóżku szpitalnym. Nic więc dziwnego, że chociaż jeszcze wtedy nie myślano o zdegradowaniu zawodnika w hierarchii, tak zwyczajnie bano się na niego stawiać, gdyż każda minuta na boisku mogła być tą, w której stanie się coś, co ponownie wyłączy z gry tego gracza. Jeśli zsumować liczbę gier, jaką Bale opuścił ze względu na wszelkie dolegliwości i problemy zdrowotne, otrzymamy przerażającą liczbę 84 spotkań. Człowiek od meczów ważnych Trenerskie rządy ikony Realu Zinedine'a Zidane'a były najcudowniejszym okresem dla drużyny w XXI wieku, a przynajmniej dla większosci obecnych w kadrze piłkarzy, bowiem niegdyś gwiazdor Premier League dostawał o wiele mniej szans niż miało to miejsce do tej pory. Z pewnością wciąż w zbudowaniu zaufania nie pomagał brak możliwości występów na boisku, jednak z czasem ciężki charakter zawodnika dawał o sobie znać. Przekonany o swej ważnej roli w zespole bez obawy o poniesienie konsekwencji rozpoczął konflikt ze szkoleniowcem i gdy tylko na jaw wychodziły zamiary i tym samymy pogłoski o odejściu z Madrytu, ten natychmiast im zaprzeczał i zapewniał o pozostaniu w klubie. W końcu nadszedł wyjątkowy dla fanów futbolu dzień, jakim jest finał Ligi Mistrzów. Królewscy mieli okazję dokonać niemożliwego i wygrać te rozgrywki trzeci raz z rzędu, a plany chciał pokrzyżować im Liverpool. Oczywiście Gareth Bale rozpoczął widowisko na ławce rezerwowych. Mecz był niezwykle wyrównany. Po kuriozalnym golu Benzemy i odpowiedzi Sadio Mane mieliśmy remis. I wtedy na murawie pojawił się już wyśmiewany i wyszydzany przez wielu obserwatorów piłki nożnej gracz. I jak się przywitał z obecnymi na stadionie? Przepięknymi nożycami dał prowadzenie swemu teamowi, a późniejsze trafienie, za które mógł dziękować Lorisowi Kariusowi, dało wymarzony tytuł. To był następny finał w bezbłędnym wykonaniu wyjątkowego Walijczyka. To wlało nadzieję w serca niektórych, że on jeszcze powróci i znowu podbije piłkarski świat. Wiara ponoć czyni cuda, jednak tutaj nie zaingerowała. Zastępca Ronaldo zastąpiony chłopakami z faweli 2018 rok to dla Realu Madryt czas pożegnań ludzi, którzy dali temu klubowi całych siebie i zostawili tutaj swoje serca. Posadę szkoleniowca porzucił Zidane, lecz najgorsze było chyba pożegnanie Cristiano Ronaldo, który porozumiał się z Juventusem Turyn. Wtedy sądzono, że wielkiego Portugalczyka godnie zastąpi piłkarz z Wysp. Paradoksalnie, w związku z takim obrotem to Bale'a postanowiono zastąpić, ponieważ Królewscy dążyli do sprzedania go. Były oferty z Manchesteru United, Tottenhamu czy nawet niezwykle lukratywna z Chin, na mocy której Gareth zarabiałby 1 milion euro tygodniowo. Jednak i tym razem, jakby przy użyciu "liberum veto", sam zainteresowany zanegował ponownie swe odejście. Tym samym w najgorszym od lat sezonie Los Blancos, pożytku z podatnego na kontuzje gracza znów nikt nie miał, a ten w najlepsze pobierał wynagrodzenie. "Wolałbym grać w golfa, ale tu dobrze płacą" Swego czasu obecnie 31-latek przyznał otwarcie, że futbol nie sprawia mu tyle samo radości, co kiedyś i dla niego i jego rodziny jest wyłącznie źródłem utrzymania. Za to potwierdził, że z zamiłowania w trakcie absencji od piłki nożnej zazwyczaj pogrywa w ukochanego golfa. To już sprawiło, że kibice Realu Madryt z miejsca stracili zaufanie do wartego w 2013 roku 100 milionów euro piłkarza. Jednak prowokował on dalej. Po zakwalifikowaniu się z reprezentacją na Mistrzostwa Europy, radość kapitan kadry okazywał tańcząc z flagą z napisem "Wales, Golf, Madrid - In That Order", jasno przekazując, że pobyt w Hiszpanii nie ma nic wspónego z przyjemnością, a jest tylko pracą. Zakończony sezon La Ligi Santander pokazuje sytuację Garetha, która wbrew przekonaniom nie jest taka zła, jak się wydaje z jego strony. Faktycznie, sznas do gry wielu nie dostaje, ale wypłata jest naprawdę sowita. Z tym, że podejście do roli w drużynie można już nazwać bezczelnym. W ciężkich czasach, kiedy wirus na całym świecie zbiera żniwo, zawodnik na ławce rezerwowych używa maseczki ochronnej jako opaski na oczy, symulując sen, a ponadto jak małe dziecko bierze rolkę po ręczniku i udaje, że jest ona teleskopem. Zostanie, choćby miał nie mieć formy na Euro 2021 Wraz ze zbilażającym się letnim okienkiem transferowym, zarząd mistrza Hiszpanii ponownie będzie podejmował próby pozbycia się Garetha Bale'a. Jak można się jednak domyślać, ten znów ma zamiar grać na nosie swojemu pracodawcy. Zdążył już otwarcie powiadomić, że jego celem jest wypełnienie kontraktu, obowiązującego do 30 czerwca 2022 roku. Wygląda na to, że przeprowadzkę doradza mu nawet selekcjoner reprezentacji Walii, Ryan Giggs. To niestety też przyniosło opłakane rezultaty, gdyż 31-latek powiadomił legendę Manchesteru United, że nawet za cenę braku formy na turnieju ma zamiar pozostać w Madrycie. Upadła gwiazda i szkodnik Podsumowując, zawodnik ma na celu tylko jedno - mieć możliwość zarobienia na komfortowe i luksusowe życie, bez względu na cierpienie innych. Zna on swoje prawa i nie ma najmniejszych chęci rezygnować z tego, co mu przysługuje. Jednak szacunku w stolicy już nie odzyska, dopóki nie pożegna się z obecnym pracodawcą. Dla nielicznych pozostanie tylko pechowcem i upadłym talentem, któremu należy współczuć, bowiem dla znamienitej większości jest najzwyczajniejszym szkodnikiem, działającym na szkodę wszystkim. Można jedynie współczuć fanom Los Blancos, że w miarę spadania tej gwiazdy nie spełnia się ich życzenie, zapewne brzmiące "Błagamy Gareth, opuść nas", a z ust bardziej porywczych i sfrustrowanych kibiców prośba ta przybiera formę bardziej wulgarnej alternatywy.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 20:33

Transfery

FC Barcelona zawalczy o Erica Garcię
19-latek jest kuszony powrotem do Katalonii. Jak w swoim raporcie donosi "Goal.com", Blaugrana z racji na luki i częstą niefrasobliwość w obronie w trakcie zakończonego sezonu La Ligi Santander, w której przez słabą dyspozycję po powrocie do gry musiała uznać wyższość największego rywala Realu Madryt, pragnie wzmocnić formację defensywną, w której na dobrą sprawę pochwalić można na dłuższą metę jedynie Gerarda Pique i Marca-Andre ter Stegena. Włodarze klubowi spoglądają uważnie w kierunku niegdyś członka La Masii, Hiszpana Erica Garcia. Aktualnie zawodnik Manchesteru City mimo bardzo młodego wieku dostawał już swoje szanse w Premier League, a trener The Citizens Pep Guardiola widzi w nim przyszłość i piłkarza klasy światowej na długie lata. Jednak dokładnie takie samo spojrzenie na defensora ma Duma Katalonii, mająca przed oczami nastolatka jako godnego następcę stopera, który w klubie jest już od 12 lat, a mimo to poziomem wciąż przewyższa młodszych i teoretycznie bardziej perspektywicznych Samuela Umtitiego i Clementa Lengleta. Jednak szkoleniowiec ekipy Obywateli podchodzi do tego możliwego transferu z przekonaniem zatrzymania Hiszpana, jednak z założeniem, że wszystko może się zdarzyć, co potwierdziają słowa: "On ma jeszcze rok kontraktu. Jeżeli Barcelona go chce, najpierw musi się z nim skontaktować. Jestem przekonany, że zostanie, ale finalnie decyzja i tak należy do niego. On wie, że chcemy by został, jednak tak samo było z Leroyem Sane". Niemiec ostatnio przeszedł do Bayernu Monachium. Eric Gracia we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 23 spotkaniach. Zdołał w nich zaliczyć jedną asystę. "Transfermarkt" szacuje wartość 19-latka na 16 milionów €.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 11:44

Juan Foyth zasili szeregi Leeds United?

30 LIPCA 2020, 21:27

Newcastle United jednak nie zmieni właściciela

30 LIPCA 2020, 19:41

Bournemouth zaakceptowało ofertę od Manchesteru City za Nathana Ake

30 LIPCA 2020, 16:24

Everton zagiął parol na Jeremiego Bogę

29 LIPCA 2020, 22:38

Ben Chilwell pragnie opuścić Leicester City

29 LIPCA 2020, 14:01

85 milionów funtów za Jacka Grealisha

29 LIPCA 2020, 13:33

Lazio Rzym marzy o Davidzie Silvie

29 LIPCA 2020, 12:51

Atletico Madryt stopuje zaloty Arsenalu w sprawie Thomasa Parteya

28 LIPCA 2020, 23:25