WYNIKI WYSZUKIWANIA DLA:


Transfery

Oficjalnie: Alexander Gorgon zagra dla Pogoni Szczecin
Austriacki piłkarz polskiego pochodzenia – Alexander Gorgon – związał się trzyletnią umową z Pogonią Szczecin, która będzie ważna do 30 czerwca 2023. Od 2016 roku Gorgon reprezentował barwy chorwackiego klubu HNK Rijeka, dla którego w 126 meczach strzelił 42 gole. Wcześniej grał w Austrii Wiedeń, której jest wychowankiem. Jego bilans w klubie ze stolicy Austrii to 161 gier i 52 trafienia. Wśród jego sukcesów należy wymienić tytuły mistrza Austrii, mistrza Chorwacji oraz trzy zwycięstwa w rozgrywkach Pucharu Chorwacji. W sezonie 2015/2016 z 19 golami na koncie był wicekrólem strzelców austriackiej Bundesligi. Miał okazję występować w fazie grupowej Ligi Europy w sezonach 2011/2012 i 2017/2018. Pogoń Szczecin co ciekawe jest dopiero trzecim klubem w karierze 31-letniego zawodnika. Zawodnik jest synem Wojciecha Gorgonia, który w latach 80. grał w Wiśle Kraków i Zagłębiu Sosnowiec, a potem wyemigrował do Wiednia, gdzie 28 października 1988 roku na świat przyszedł Alexander. Ten piłkarz biegle porozumiewa się po polsku. - Alexa znaliśmy i obserwowaliśmy od kilku lat, ale wcześniej był zdecydowanie poza naszym zasięgiem. Teraz nadarzyła się okazja, by zaproponować mu grę w Pogoni. Liczymy na jego doświadczenie. Jest to zawodnik, który w swojej karierze zdobył sporo goli i na pewno widzimy dużą szansę na to, że bardzo szybko zacznie spełniać swoją rolę w Szczecinie – mówi szef pionu sportowego Dariusz Adamczuk. Gorgon będzie występował z numerem 20. Może grać na pozycji numer 10, skrzydle lub w ataku. Treningi z drużyną rozpocznie na przyszłym zgrupowaniu w Opalenicy.   Alexander Gorgon nowym piłkarzem Pogoni Szczecin 💥➡️ https://t.co/20Z4opP33p pic.twitter.com/0G3FVPbfSF — Pogoń Szczecin (@PogonSzczecin) August 3, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


03 SIERPNIA 2020, 12:16
Transfery

Oficjalnie: Maarten Stekelenburg bramkarzem Ajaxu Amsterdam
37-latek formalnie właśnie dołączył do ekipy Godenzonen. Jak możemy przeczytać na oficjalnej klubowej stronie, szeregi zespołu zasilił doświadczony bramkarz, przychodzący na zasadzie darmowego transferu z angielskiego Evertonu Maarten Stekelenburg. Weteran boisk nie mógł liczyć na jakiekolwiek występy w Anglii, gdyż niezmiennie w ekipie The Toffees pierwszym wyborem jest Jordan Pickford. Czasy świetności Holendra przypadały na koniec I i początek II dekady XXI wieku, kiedy to w stolicy mówiono o nim jako o godnym zastępcy legendy Edwina van der Sara, zaś w kadrze narodowej nie miał sobie równych i dzięki jego paradom i ciężkiej pracy innych kolegów udało się Oranje dotrzeć do finału Mundialu w 2010 roku. Ostatnie 5 lat piłkarz spędził w różnych angielskich klubach i teraz prawdopodobnie na zwieńczenie kariery postanowił wrócić do miejsca, które przez wiele lat mógł nazywać swoim piłkarskim domem. Maarten Stekelenburg w zakończonej kampanii nie dostał ani jednej szansy czy to w rozgrykwach ligowych czy także w pucharach. 37-latek jest wyceniany przez fachowy oraz bardzo ceniony "Transfermarkt.de" na mniej więcej 550 tysięcy euro.   We still owed you this one... Contract = signed. 🖊️#WelcomeBack pic.twitter.com/uhsG1jowcy — AFC Ajax (@AFCAjax) August 1, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


02 SIERPNIA 2020, 20:20
Niemcy

Oficjalnie: Sandro Wagner kończy karierę piłkarską
32-latek postanowił, że nie będzie dłużej kontynuować kariery piłkarza. Jak możemy wyczytać z informacji przekazywanych przez portal "Time24.news", niemiecki napastnik Sandro Wagner zdecydował się na zakończenie przygody z futbolem jako zawodnik. Powodem tej decyzji ma być chęć spędzenia większej ilości czasu z rodziną i ambitniejsze przygotowania do kursów trenerskich. Pomimo ponoć wielu ofert z Bundesligi, ten był nieugięty w swej decyzji. Warto wspomnieć, iż przez ponad tydzień, od 24 lipca, piłkarz był bez klubu po polubownym rozstaniu się z Tianjin Teda, którego barwy reprezentował od stycznia 2019 roku, z powodu obawy przed COVID-19. W takich słowach Niemiec powiadomił o zawieszeniu butów na kołku: "Jestem niesamowicie wdzięczny, że piłka nożna uczyniła me życie tak wspaniałym. Byłem w stanie zdobyć tak dużo bramek i spełnić marzenia. Byłem bardzo szczęśliwy ze wszystkich ofert z Bundesligi i spoza niej w ostatnich dniach, jednak klamka już zapadła. We wrześniu rozpocznę kursy trenerskie z federacją. Moim planem jest zostanie szkoleniowcem następnego lata. Czeka mnie rok przerwy i odpoczynku dla siebie". Napastnik 29 listopada skończy 33 lata. Sandro Wagner w Chinach zagrał 27 razy i strzelił 12 bramek, notując przy tym 2 asysty. Był 9-krotnym reprezentantem Niemiec (pięć trafień). W przeszłości reprezentował barwy m.in. Bayernu Monachium, w którym grał już w ekipach młodzieżowych, Herthy Berlin, MSV Duisburg, FC Kaiserslautern, SV Darmstadt, Werderu Brema oraz Hoffenheim, gdzie zdecydowanie miał najlepszą formę.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


02 SIERPNIA 2020, 19:59
Włochy

Oficjalnie: Giacomo Bonaventura pożegnał się z AC Milanem
30-latek po raz ostatni wystąpił w trykocie Rossonerich. Jak się okazało, sobotni mecz z Cagliari, wygrany przez ekipę trenera Stefano Pioliego 3:0 był ostatnim, jaki na San Siro rozegrał włoski środkowy pomocnik Giacomo Bonaventura. Piłkarz trafił do Mediolanu w 2014 roku i przez ten czas stał się z pewnością legendą tego zespołu. Cała otoczka związana z pożegnaniem zasłużonego zawodnika była niezwykle wzruszająca. Schodząc na ławkę, gracz momentalnie zalał się łzami, a nagrodzony za wszystko został owacją kibiców na stadionie. Po widowisku, kiedy wszyscy opuścili trybuny, sam zainteresowany wrócił na murawę i przyklęknął, tym samym okazując swym gestem szacunek i miłość do miejsca, które go ukształtowało, podobnie, jak poczynił to Andres Iniesta w lipcu 2018 roku opuszczając FC Barcelonę na rzecz japońskiego Visselu Kobe. Giacomo Bonaventura w ostatniej kampanii w AC Milanie w 32 meczach zdołał strzelić 4 bramki i zanotować 6 asyst. Według "Transfermarktu" jest on warty 9,5 miliona €. Popularny Jack może przejść do AS Romy lub powrócić do Atalanty.             Wyświetl ten post na Instagramie.                   Thank you Jack ❤️🖤 @jackbonaventura ❤️🖤 #MilanCagliari #SempreMilan Post udostępniony przez AC Milan (@acmilan) Sie 1, 2020 o 2:12 PDT 😓❤️🖤📹 @proudofelsha pic.twitter.com/aWFckgbnn2 — SempreMilan (@SempreMilanCom) August 2, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


02 SIERPNIA 2020, 15:57
Hiszpania

„Bez względu na wszystko wypełnię swój kontrakt” - Gareth Bale [FELIETON]
W Anglii był uznawany za jeden z najlepiej rozwijających się talentów w historii. Gdzie się nie znalazł i co by nie zrobił, każde jego dotknięcie piłki było czystym złotem. Bez żadnych problemów deklasował legendy futbolu, a z najlepszymi na świecie rywalizował jak równy z równym. Nic dziwnego, że w końcu dostał ofertę z Madrytu, gdzie miał za zadanie być drugim Cristiano Ronaldo. Jednak z czasem zaczęły mu przeszkadzać dwie sprawy, z których na jedną nie miał wpływu, zaś następną wykreował sobie sam. Teraz jest cieniem samego siebie i pomimo przekonywania go do odejścia, ten wprost deklaruje, że nigdzie się nie wybiera. Taki obraz Garetha Bale'a. Już niemal 7 lat Walijczyk występuje w barwach Królewskich, lecz natłok niekorzyści i negatywnych konsekwencji posiadania go w swoich szeregach do teraz odbija się czkawką włodarzom Realu Madryt, na czele ze szkoleniowcem Zinedinem Zidanem i prezesem Florentino Perezem. Problemów przybywa z dnia na dzień, a sam piłkarz nie ma zamiaru pomagać ich rozwiązać. Największym bólem w stolicy jest fakt, iż ten gracz w ogóle tam przebywa. Wbrew temu, co może mówić teoria, w praktyce wszyscy są bezradni w sytuacji, w której znajdują się zarówno członkowie zarządu, jak i zawodnicy. Skromny chłopak z Southampton wojuje światem Do pierwszej drużyny Świętych Bale został wcielony w wieku zaledwie niespełna 17 lat. Mimo niezwykle młodego wieku potrafił zrobić różnicę na boisku i od początku imponował atutami, które przez wiele następnych lat wyróżniały go na arenie międzynarodowej. Długo tam miejsca nie zagrzał, ponieważ ten człowiek był stworzony do rzeczy wielkich, więc jego pracodawca też musiał być marką światowej klasy. Najprzytomniejszy w boju o podpis wtedy 18-latka był Tottenham Hotspur. Jak się później okazało, 10 milionów funtów zapłacone za Walijczyka to były grosze. Ciężko słowami opisać, co w Premier League i europejskich pucharach wyczyniał piłkarz, który ze stricte pomocnika miał od teraz więcej zadań defensywnych i grał nominalnie jako lewy obrońca bądź wahadłowy. Młodzi fani piłki nożnej z różnych kompilacji mogą kojarzyć wyścig z Bacarym Sagną, który Francuz skończył na murawie. Jednak na pewno większość amatorów tego cudownego sportu pamięta hat-trick przeciwko Interowi Mediolan, gdzie za plecami gracz z Londynu zostawiał legendę Nerrazurich i reprezentacji Argentyny - Javiera Zanettiego. Tym samym z pewnością zasłużył na miano piłkarza sezonu angielskiej ekstraklasy w roku 2011 i 2013, odpowiednio w wieku 22 i 24 lat. Transfer marzeń... przynajmniej na razie W 2013 roku świat obiegła informacja o tym, że 24-latek odejdzie po sześcioletniej przygodzie z White Hart Lane, a zgłosił się po niego sam Real Madryt. Kwota transferu również powala na kolana jak na tamte lata, bowiem jeśli wierzyć wszelkim doniesieniom, transakcja ta kosztowała łącznie Królewskich 100 milionów euro. Ogromne pieniądze i co za tym idzie równie wygórowane oczekiwania. Jak można było się spodziewać, początkowo z roli zawodnik tym razem przekwalifikowany na skrzydło wywiązywał się jak należy. Kto by przypuszczał, że podczas finału Pucharu Króla decydująca bramka, zważywszy na absencję Cristiano Ronaldo, zostanie zdobyta w stylu, w którym sam Portugalczyk mógłby nie dać rady. Nikt nie pomyślałby, że w trakcie wyścigu z Marciem Bartrą wygoniony niemalże pod ławkę rezerwowych Walijczyk zdoła wygrać tę batalię, opanuje piłkę, wparuje w pole karne i zanotować trafienie, zaszywając bezradnego Pinto. Wiadomo, że z czasem zdarzały się gorsze występy i urazy, lecz piłkarz takiego formatu musiał sobie z tym poradzić. No właśnie sęk w tym, że nie musiał. Niegdyś człowiek z żelaza, dzisiaj z porcelany Obawy największych pesymistów o to, że Gareth Bale zostanie z biegiem czasu tak zwaną w piłkarskim żargonie "szklanką", z biegiem sezonów zaczęły się potwierdzać. Człowiek, który w najważniejszych momentach miał pomagać gwieździe i legendzie Los Blancos, co najwyżej zastępował ledwo wyzdrowiałych kolegów z drużyny na łóżku szpitalnym. Nic więc dziwnego, że chociaż jeszcze wtedy nie myślano o zdegradowaniu zawodnika w hierarchii, tak zwyczajnie bano się na niego stawiać, gdyż każda minuta na boisku mogła być tą, w której stanie się coś, co ponownie wyłączy z gry tego gracza. Jeśli zsumować liczbę gier, jaką Bale opuścił ze względu na wszelkie dolegliwości i problemy zdrowotne, otrzymamy przerażającą liczbę 84 spotkań. Człowiek od meczów ważnych Trenerskie rządy ikony Realu Zinedine'a Zidane'a były najcudowniejszym okresem dla drużyny w XXI wieku, a przynajmniej dla większosci obecnych w kadrze piłkarzy, bowiem niegdyś gwiazdor Premier League dostawał o wiele mniej szans niż miało to miejsce do tej pory. Z pewnością wciąż w zbudowaniu zaufania nie pomagał brak możliwości występów na boisku, jednak z czasem ciężki charakter zawodnika dawał o sobie znać. Przekonany o swej ważnej roli w zespole bez obawy o poniesienie konsekwencji rozpoczął konflikt ze szkoleniowcem i gdy tylko na jaw wychodziły zamiary i tym samymy pogłoski o odejściu z Madrytu, ten natychmiast im zaprzeczał i zapewniał o pozostaniu w klubie. W końcu nadszedł wyjątkowy dla fanów futbolu dzień, jakim jest finał Ligi Mistrzów. Królewscy mieli okazję dokonać niemożliwego i wygrać te rozgrywki trzeci raz z rzędu, a plany chciał pokrzyżować im Liverpool. Oczywiście Gareth Bale rozpoczął widowisko na ławce rezerwowych. Mecz był niezwykle wyrównany. Po kuriozalnym golu Benzemy i odpowiedzi Sadio Mane mieliśmy remis. I wtedy na murawie pojawił się już wyśmiewany i wyszydzany przez wielu obserwatorów piłki nożnej gracz. I jak się przywitał z obecnymi na stadionie? Przepięknymi nożycami dał prowadzenie swemu teamowi, a późniejsze trafienie, za które mógł dziękować Lorisowi Kariusowi, dało wymarzony tytuł. To był następny finał w bezbłędnym wykonaniu wyjątkowego Walijczyka. To wlało nadzieję w serca niektórych, że on jeszcze powróci i znowu podbije piłkarski świat. Wiara ponoć czyni cuda, jednak tutaj nie zaingerowała. Zastępca Ronaldo zastąpiony chłopakami z faweli 2018 rok to dla Realu Madryt czas pożegnań ludzi, którzy dali temu klubowi całych siebie i zostawili tutaj swoje serca. Posadę szkoleniowca porzucił Zidane, lecz najgorsze było chyba pożegnanie Cristiano Ronaldo, który porozumiał się z Juventusem Turyn. Wtedy sądzono, że wielkiego Portugalczyka godnie zastąpi piłkarz z Wysp. Paradoksalnie, w związku z takim obrotem to Bale'a postanowiono zastąpić, ponieważ Królewscy dążyli do sprzedania go. Były oferty z Manchesteru United, Tottenhamu czy nawet niezwykle lukratywna z Chin, na mocy której Gareth zarabiałby 1 milion euro tygodniowo. Jednak i tym razem, jakby przy użyciu "liberum veto", sam zainteresowany zanegował ponownie swe odejście. Tym samym w najgorszym od lat sezonie Los Blancos, pożytku z podatnego na kontuzje gracza znów nikt nie miał, a ten w najlepsze pobierał wynagrodzenie. "Wolałbym grać w golfa, ale tu dobrze płacą" Swego czasu obecnie 31-latek przyznał otwarcie, że futbol nie sprawia mu tyle samo radości, co kiedyś i dla niego i jego rodziny jest wyłącznie źródłem utrzymania. Za to potwierdził, że z zamiłowania w trakcie absencji od piłki nożnej zazwyczaj pogrywa w ukochanego golfa. To już sprawiło, że kibice Realu Madryt z miejsca stracili zaufanie do wartego w 2013 roku 100 milionów euro piłkarza. Jednak prowokował on dalej. Po zakwalifikowaniu się z reprezentacją na Mistrzostwa Europy, radość kapitan kadry okazywał tańcząc z flagą z napisem "Wales, Golf, Madrid - In That Order", jasno przekazując, że pobyt w Hiszpanii nie ma nic wspónego z przyjemnością, a jest tylko pracą. Zakończony sezon La Ligi Santander pokazuje sytuację Garetha, która wbrew przekonaniom nie jest taka zła, jak się wydaje z jego strony. Faktycznie, sznas do gry wielu nie dostaje, ale wypłata jest naprawdę sowita. Z tym, że podejście do roli w drużynie można już nazwać bezczelnym. W ciężkich czasach, kiedy wirus na całym świecie zbiera żniwo, zawodnik na ławce rezerwowych używa maseczki ochronnej jako opaski na oczy, symulując sen, a ponadto jak małe dziecko bierze rolkę po ręczniku i udaje, że jest ona teleskopem. Zostanie, choćby miał nie mieć formy na Euro 2021 Wraz ze zbilażającym się letnim okienkiem transferowym, zarząd mistrza Hiszpanii ponownie będzie podejmował próby pozbycia się Garetha Bale'a. Jak można się jednak domyślać, ten znów ma zamiar grać na nosie swojemu pracodawcy. Zdążył już otwarcie powiadomić, że jego celem jest wypełnienie kontraktu, obowiązującego do 30 czerwca 2022 roku. Wygląda na to, że przeprowadzkę doradza mu nawet selekcjoner reprezentacji Walii, Ryan Giggs. To niestety też przyniosło opłakane rezultaty, gdyż 31-latek powiadomił legendę Manchesteru United, że nawet za cenę braku formy na turnieju ma zamiar pozostać w Madrycie. Upadła gwiazda i szkodnik Podsumowując, zawodnik ma na celu tylko jedno - mieć możliwość zarobienia na komfortowe i luksusowe życie, bez względu na cierpienie innych. Zna on swoje prawa i nie ma najmniejszych chęci rezygnować z tego, co mu przysługuje. Jednak szacunku w stolicy już nie odzyska, dopóki nie pożegna się z obecnym pracodawcą. Dla nielicznych pozostanie tylko pechowcem i upadłym talentem, któremu należy współczuć, bowiem dla znamienitej większości jest najzwyczajniejszym szkodnikiem, działającym na szkodę wszystkim. Można jedynie współczuć fanom Los Blancos, że w miarę spadania tej gwiazdy nie spełnia się ich życzenie, zapewne brzmiące "Błagamy Gareth, opuść nas", a z ust bardziej porywczych i sfrustrowanych kibiców prośba ta przybiera formę bardziej wulgarnej alternatywy.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 20:33

Transfery

Oficjalnie: Artur Boruc golkiperem Legii Warszawa
Jeden z najlepszych i najpopularniejszych bramkarzy w historii polskiego futbolu, zadeklarowany legionista, ulubieniec warszawskiej publiczności - Artur Boruc ponownie będzie zawodnikiem Legii. Boruc z zespołem Mistrza Polski podpisał roczny kontrakt, który będzie obowiązywał do 30 czerwca 2021 roku. - Czy podpisałbym się pod zdaniem: “Artur Boruc nigdy z Legii nie odszedł, po prostu pracował w innych klubach?". Myślę, że tak, to bardzo ciekawe zdanie. Wiadomo, że moje serce zostało tutaj. Było kilka okazji, ale nigdy do tego nie doszło. Bardzo się cieszę, że wróciłem i sprawy transferowe tak szybko się potoczyły - mówi Artur Boruc, któremu wygasła umowa z Bournemouth. - Podpisanie kontraktu z Arturem Borucem to wzmocnienie klubu na każdej możliwej płaszczyźnie. Liczymy, że jego umiejętności, doświadczenie w kadrze, na turniejach i praca w klubach z najsilniejszych europejskich lig będą bardzo pomocne, zwłaszcza w kontekście naszego kolejnego celu, jakim są europejskie puchary. Chcę, żeby mogli z tego czerpać nasi młodzieżowcy, co zaprocentuje w kolejnych latach. Dodam jeszcze, że nasz nowy golkiper to prawdziwy legionista, który podczas całej swojej kariery utożsamiał się z naszym klubem. Doskonale rozumie nasze cele i priorytety w nadchodzącym sezonie. Jestem przekonany, że nam w tym bardzo pomoże - powiedział dyrektor sportowy Legii Warszawa. Marzenie wielu pokoleń kibiców Legii stało się rzeczywistością. Po 15 latach gry w najlepszych europejskich ligach, po udziale w trzech wielkich turniejach z reprezentacją Polski, tak jak zapowiedział wiele lat temu - Artur Boruc wróci na Łazienkowską. 128 gier w Premier League w barwach AFC Bournemouth oraz Southampton FC, 62 spotkania w Serie A jako bramkarz ACF Fiorentiny, 156 meczów w Scottish Premier League w koszulce Celtic FC, gdzie – podobnie jak w Warszawie – do dziś ma status gwiazdy i pozostaje idolem kibiców, do tego dwukrotny awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów UEFA – Artur Boruc zrobił jedną z największych i najbarwniejszych międzynarodowych karier z polskich piłkarzy. W reprezentacji Król Artur rozegrał 65 meczów (najlepszy wynik wśród bramkarzy), brał udział w mistrzostwach świata FIFA 2006 i mistrzostwach Europy UEFA 2008, gdzie w opinii ekspertów okazał się najlepszym polskim zawodnikiem (powołanie otrzymał również na mistrzostwa Europy UEFA 2016). Do historii przeszły mecze z Niemcami i Austrią, w których spektakularnymi interwencjami ratował Biało-Czerwonych. W kadrze bronił bramki u sześciu kolejnych selekcjonerów przez 13 lat - od Pawła Janasa po Adama Nawałkę. Kiedy kończył karierę reprezentacyjną w listopadzie 2017 roku, 50 tysięcy widzów na PGE Narodowym wstało z miejsc i kilkuminutową owacją nagrodziło go za zaangażowanie oraz kunszt bramkarski. Artur Boruc pierwszy raz trafił do Legii w 1999 roku mając 19 lat. Debiut zaliczył w meczu z Pogonią Szczecin w marcu 2002 roku za kadencji Dragomira Okuki. Dwa miesiące później legioniści świętowali pierwszy tytuł mistrzowski od siedmiu lat. Miejsce między słupkami na stałe wywalczył w rundzie wiosennej sezonu 2002/2003. Z "eLką" na piersi rozegrał łącznie 88 spotkań i jako jedyny wówczas bramkarz występujący w ekstraklasie wpisał się na listę strzelców – w meczu z Widzewem Łódź w kwietniu 2004 roku wykorzystał rzut karny. Ze względu na ekspresyjną osobowość, wyrażanie emocji i utożsamianie się z Legią, został idolem kibiców zasiadających na trybunach przy Łazienkowskiej. W 2005 roku Boruc na zasadzie wypożyczenia trafił do drużyny Celtic FC. Mistrzowie Szkocji po roku zdecydowali się na transfer definitywny. Mimo rozbratu ze stolicą wychowanek Pogoni Siedlce nie przestał identyfikować się z Legią. Do legendy przeszły obrazki, gdy podczas wyjazdowego meczu z Wisłą Płock w 2007 roku prowadził doping w sektorze gości. Wśród fanów Legii pojawił się również w ubiegłym roku podczas starcia z Rangers FC na Ibrox. Bramkarz parafował z Legią kontrakt do 2021 roku.   GŁOŚCIE ŚWIATU POWRÓT KRÓLA 👑 #DzieńTransferowyArtur Boruc zawodnikiem Legii Warszawa ➡️ https://t.co/srKjjFQTDmFot. @mat_kostrzewa pic.twitter.com/aKKPbiGZlb — Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) August 1, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 16:53

Transfery

Oficjalnie: Rafa Lopes przechodzi do Legii Warszawa
Zdobywca Totolotek Pucharu Polski, mający za sobą 165 meczów w lidze portugalskiej i tytuł wicemistrza świata U20, Rafael Lopes został nowym zawodnikiem Legii Warszawa. Kwota transakcji to około 150 tysięcy euro. 29-letni Portugalczyk w swoim pierwszym sezonie na polskich boiskach w 32 meczach zdobył 12 bramek i był najskuteczniejszym strzelcem Cracovii, w której został mianowany kapitanem. Pod wodzą Michała Probierza świetnie wyglądał. - Rafael Lopes to kolejny ważny transfer z naszej ligi. W swoim poprzednim klubie pełnił istotną rolę, nie tylko czysto sportową, ale i mentalną jako kapitan zespołu. Przychodzi do nas napastnik, który doskonale odnajduje się w Ekstraklasie, a zarazem może się pochwalić międzynarodowym doświadczeniem. Ten ruch pozwoli nam wzmocnić kluczową pozycję, która sprawiła nam w końcówce sezonu wiele problemów. Wierzę, że Rafael po zdobyciu Pucharu Polski ma wielki głód kolejnych sukcesów i kolejnych trofeów, a nie ma lepszego miejsca na realizację tych wyzwań, niż Legia Warszawa - powiedział dyrektor sportowy Legii Warszawa. Lopes jest wychowankiem AD Esponsede, lokalnego klubu z okolic Bragi. Na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w ojczyźnie zadebiutował jako niespełna 20-latek w barwach S.C. Vitorii Setubal. Poza Portugalią reprezentował również barwy Omonii Nikozja. W Ekstraklasie zadebiutował w lipcu ubiegłego roku z Zagłębiem Lubin i wpisał się na listę strzelców. Nowego zawodnika Legii cechuje uniwersalność – może występować na środku ataku, jak i na bokach pomocy. Rafael Lopes, który kosztował około 150 tysięcy euro, podpisał kontrakt obowiązujący do 31 grudnia 2022 roku z możliwością przedłużenia o rok.   Witamy w Legii Rafa! 👋Portugalski napastnik Rafael Lopes podpisał z zespołem Mistrza Polski 2,5-letni kontrakt z opcją przedłużenia o rok ✍ #DzieńTransferowy Więcej ➡ https://t.co/LBOABoU6Lk pic.twitter.com/REjZnuAq02 — Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) August 1, 2020   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 12:43

Transfery

FC Barcelona zawalczy o Erica Garcię
19-latek jest kuszony powrotem do Katalonii. Jak w swoim raporcie donosi "Goal.com", Blaugrana z racji na luki i częstą niefrasobliwość w obronie w trakcie zakończonego sezonu La Ligi Santander, w której przez słabą dyspozycję po powrocie do gry musiała uznać wyższość największego rywala Realu Madryt, pragnie wzmocnić formację defensywną, w której na dobrą sprawę pochwalić można na dłuższą metę jedynie Gerarda Pique i Marca-Andre ter Stegena. Włodarze klubowi spoglądają uważnie w kierunku niegdyś członka La Masii, Hiszpana Erica Garcia. Aktualnie zawodnik Manchesteru City mimo bardzo młodego wieku dostawał już swoje szanse w Premier League, a trener The Citizens Pep Guardiola widzi w nim przyszłość i piłkarza klasy światowej na długie lata. Jednak dokładnie takie samo spojrzenie na defensora ma Duma Katalonii, mająca przed oczami nastolatka jako godnego następcę stopera, który w klubie jest już od 12 lat, a mimo to poziomem wciąż przewyższa młodszych i teoretycznie bardziej perspektywicznych Samuela Umtitiego i Clementa Lengleta. Jednak szkoleniowiec ekipy Obywateli podchodzi do tego możliwego transferu z przekonaniem zatrzymania Hiszpana, jednak z założeniem, że wszystko może się zdarzyć, co potwierdziają słowa: "On ma jeszcze rok kontraktu. Jeżeli Barcelona go chce, najpierw musi się z nim skontaktować. Jestem przekonany, że zostanie, ale finalnie decyzja i tak należy do niego. On wie, że chcemy by został, jednak tak samo było z Leroyem Sane". Niemiec ostatnio przeszedł do Bayernu Monachium. Eric Gracia we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 23 spotkaniach. Zdołał w nich zaliczyć jedną asystę. "Transfermarkt" szacuje wartość 19-latka na 16 milionów €.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 11:44

Transfery

Fabian Delph oraz Danny Rose na celowniku Leeds United
Angielscy zawodnicy mogą wzmocnić szeregi Pawi. Ostatnimi czasy bardzo dużo wieści transferowych dotyczy aktualnych mistrzów Champioship, którzy na poważnie biorą wyzwanie, które czeka ich w przszłym sezonie. Wydaje się, że Marcelo Bielsa nie ma zamiaru jedynie stworzyć składu na miarę utrzymania w Premier League, a prawdziwy monolit z potencjałem na europejskie puchary. Brytyjski portal "Daily Star" donosi o zainteresowaniu ze strony Argentyńczyka doświadczonymi i ogranymi już w angielskiej ekstraklasie Fabianem Delphem z Evertonu, a także Dannym Rose'em. Szkolenowiec chce wykorzystać fakt, iż obaj piłkarze występowali w barwach beniaminka. Pomocnik już w 2001 roku dołączył do młodzieżówki, zaś defensor uczynił to cztery lata później. Obaj zawodnicy mogą chcieć zmienić otoczenie, ponieważ były piłkarz Manchesteru City stracił ogranie z powodu kontuzji, wykluczającej go na dłuższą część sezonu, zaś gracz Tottenhamu w hierarchii Jose Mourinho nie jest już tak ważnym ogniwem jak za czasów Mauricio Pochettino, przez co ostatnie pół roku spędził na wypożyczeniu w Newcastle United, które jednak nie wykupiło piłkarza. Fabian Delph w ostatniej kampanii rozegrał 20 spotkań. Nie udało mu się zaliczyć trafienia ani asysty. Natomiast Danny Rose wystąpił w 29 spotkaniach Premier League, Carabao Cup i Ligi Mistrzów, gdzie właśnie w trakcie ostatnich rozgrywek zdołał zanotować 2 asysty. Zawodnicy są wyceniani na odpowiednio 10 i 16 mln €.   👀 Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸


01 SIERPNIA 2020, 11:10

Oficjalnie: Jakub Wójcicki przeprowadza się do Zagłębia Lubin

31 LIPCA 2020, 22:19

Oficjalnie: Raków Częstochowa przedstawia Marcina Cebulę

31 LIPCA 2020, 21:52

Oficjalnie: David Kopacz piłkarzem FC Wurzburger Kickers

31 LIPCA 2020, 21:42

David Alaba zaoferował się FC Barcelonie

31 LIPCA 2020, 19:45

Oficjalnie: Pavels Steinbors golkiperem Jagiellonii Białystok

31 LIPCA 2020, 19:38

West Ham United przygląda się Johnowi Stonesowi

31 LIPCA 2020, 19:20

Gerard Deulofeu ponownie w barwach AC Milanu?

31 LIPCA 2020, 16:49

Oficjalnie: Victor Osimhen rekordowym nabytkiem SSC Napoli

31 LIPCA 2020, 16:07