CHAMPIONS LEAGUE

Brak skuteczności = brak awansu, czyli koniec przygody Liverpoolu z Ligą Mistrzów [FELIETON]


15 KWIETNIA 2021, 14:07


JUERGEN KLOPP
MOHAMED SALAH
LIVERPOOL
LFC
LIGA MISTRZÓW
PREMIER LEAGUE
ANGLIA



Przed pierwszym gwizdkiem można było usłyszeć głosy mówiące o tym, iż Liverpool może zrobić z Realem Madryt to samo, co niegdyś z Barcą. Każdy wiedział, że drużyna Kloppa będzie za wszelką cenę, mimo średniej formy, chciała wywalczyć awans do półfinału Ligi Mistrzów. Zapraszamy na felieton poświęcony rywalizacji Liverpool - Real Madryt.

Mecz rozpoczęty. Liverpool rozpoczyna od koła środkowego i od razu zaczyna przechodzić do ataku. Chwilę później pierwszą stuprocentową sytuację marnuje Mohamed Salah. Kibicom Realu do głowy zaczęły przychodzić najgorsze myśli. The Reds nie zwalniali tempa. Real został zepchnięty. Co jakiś czas drużyna z Madrytu wychodziła z atakiem, czego przykładem jest obite obramowanie bramki Allissona po strzale Benzemy. Real przetrwał początkowy atak i zaczął dochodzić do głosu. Umiejętne zachowanie w obronie pozwoliło uspokoić grę. W dwudziestej piątej minucie spotkania doszło do faulu Casemiro, który według wielu osób kwalifikował się na kartkę koloru czerwonego. Możemy jedynie domyślać się, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby Brazylijczyk wyleciał z boiska (warto napomnieć, iż pomocnik Królewskich końcowo został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu). Pierwsza część obfitowała w liczne sytuacje bramkowe ze strony Liverpoolu. W oczy mogła razić nieskuteczność drużyny z Anglii. Piłka nie mogła wpaść do bramki Thibauta Courtoisa. Albo brakowało zimnej głowy, albo wykończenia. Nic nie mogło trafić w prostokąt, co wywoływało irytację w szeregach LFC. Gwizdek sędziego zakończył pierwszą połowę, a na tablicy wyników rezultat 0 do 0.

Druga połowa miała wreszcie przynieść gole. Tak samo, jak w pierwszej części meczu The Reds próbowali, jednak bezskutecznie. Realowi Madryt bardzo to odpowiadało. Cała drużyna z Hiszpanii harowała w defensywie jak mrówki, żeby po chwili wyprowadzić akcję atakującą bramkę Alissona Beckera. W siedemdziesiątej minucie Liverpool stracił siły. Zespół się zatrzymał. Gra była bardzo wolna i czytelna dla zawodników Realu. Brak wiary oraz sił i drużyna z miasta Beatlesów zaczęła się męczyć. Spotkanie zakończone. Obie drużyny pokazały nam futbol na wysokim poziomie i mimo, że nie widzieliśmy w tym meczu goli, to mógł się on podobać. Życzę nam, żeby półfinały Champions League obfitowały w takie same, jak nie lepsze emocje, co zakończone już ćwierćfinały tego prestiżowego turnieju.

 

 

➡️ Kliknij i zaobserwuj najlepszy piłkarski Instagram: @nowinki_transferowe 📸

➡️ Kliknij i polub naszą stronę na Facebooku: @nowinkitransferowe 👍

➡️ Kliknij i zaobserwuj nas na Twitterze: @nowinkitransfer 🐦



Stanisław Pietraszko

Źródło:

News: własny | Fot. Liverpool FC


KOMENTARZE

NAJNOWSZE NOWINKI