Czarny koń nowego sezonu Premier League może być tylko jeden [FELIETON]
Chelsea, Tottenham, Manchester City, Liverpool, Arsenal, Manchester United... i oni - Everton, drużyna która w tym sezonie zajmując siódme miejsce w Premier League po raz kolejny będzie brała udział w eliminacjach do Ligi Europy.
Zresztą było to wiadomo jeszcze na kilka tygodni przed oficjalnym zakończeniem rozgrywek. Od ósmego Southamptonu dzieliło ich aż 15 punktów. Bournemouth, Leicester czy West Ham także nie miały możliwości na rywalizację o miejsce z The Toffees. Z drugiej strony Everton nie miał jednak szansy na walkę o TOP 5. Do szóstego Manchesteru United zabrakło im siedmiu punktów, a od piątej pozycji zajmowanej przez Arsenal aż trzynastu. Można więc łatwo zauważyć, że podopieczni Ronalda Koemana już dawno oderwali się od ligowych średniaków, lecz nie potrafią włączyć się do walki z największymi. Klub z hrabstwa Merseyside w tym oknie transferowym jasno zakomunikował jednak, że nie zamierzają więcej pełnić wyżej opisanej roli. Patrząc na transfery dokonywane przez zarząd The Toffees, muszę przyznać, że powoli rodzi nam się nowa potęgą Premier League.
Jako pierwszy do Liverpoolu przybył Davy Klaassen, kapitan Ajaksu, który doprowadził swoją drużynę do finału Ligi Europy i wicemistrzostwa Holandii. Na transfer zbierało się już od dłuższego czasu, bo rzadko zdarza się, by tak utalentowany gracz pozostawał w Ajaksie aż przez pięć lat. Wiele wskazywało na to, że piłkarz już zimą opuści Joden, interesowały się nim intensywnie kluby włoskie - m.in AS Roma. 24-latek postanowił pozostać w Amsterdamie do zakończenia sezonu. W tym czasie Ajax dogadał się już z Evertonem, więc potwierdzenie transferu 1 lipca chyba nikogo już nie zaskoczyło. Jak Klaassen zaprezentuje się w nowej drużynie? Oglądałem w tym sezonie wiele meczów Ajaksu, zarówno tych w Eredivisie, jak i w europejskich pucharach i zauważyłem, że czasami Davy rozgrywał bardzo dobre zawody, jak chociażby ligowy mecz z PSV, ale czasami miałem wrażenie jakby nie było go na boisku. Uważam jednak, że pod wieloma względami jest piłkarzem mocno niedocenianym i zapewne podobnie będzie w Evertonie. Opinie fanów wicemistrza Holandii są przeważnie pozytywne, wielu kibiców uważa, że Klaassen poradzi sobie na Wyspach.
Tego samego dnia do Liverpoolu przyjechał także inny zawodnik, tym razem bramkarz - Jordan Pickford, którego nazwisko u fanów Premier League wzbudza niemałe emocje. W zeszłej kampanii, mimo że Sunderland ostatecznie spadł z ligi, był jednym z najlepszych golkiperów. Może niektóre statystyki zbytnio za tym nie przemawiają, gdyż tylko 4 razy zachował czyste konto, a średnio wpuszczał 1.7 gola na mecz, ale gdy zobaczymy, że miał 73% skutecznych interwencji możemy dostrzec, że dla Czarnych Kotów był zdecydowanie jednym z najważniejszych postaci w tym sezonie. Na pewno nie trzeba tłumaczyć tego osobom, które regularnie oglądały mecze Sunderlandu, bo zapewne widziały, że gdyby nie 23-latek, klub jeszcze wczesniej mógłby przygotowywać się do gry w Championship. Oglądając ich grę można było odnieść wrażenie, że tylko Pickford "nie walczył o spadek". Zauważyłem, że wiele osób było zdziwionych pieniędzmi, jakie za młodzieżowego reprezentanta Anglii zapłacił Everton (28,5 miliona euro, co jest trzecią największą kwotą zapłaconą za bramkarza). Według mnie są to grosze wydane na bardzo perspektywicznego zawodnika. Jak można twierdzić, że The Toffees przepłacili, wydając niespełna 30 milionów za najlepszego młodego golkipera Premier League, w momencie gdy Manchester United oferował 70 milionów za Alvaro Moratę? Ceny na rynku transferowym co roku idą w górę, ale te wydawane na bramkarzy pozostają wciąż niezmienne. Idealnie pokazuje to chociażby fakt, że jeszcze do niedawna rekordowym transferem golkipera było przejście Buffona do Juventusu z… 2001 roku.
Kilka dni później w Anglii zamieszkał także wychowanek FC Barcelony, Sandro Ramirez. Po odejściu z Dumy Katalonii grał w Maladze, gdzie w tym sezonie udało mu się wrócić na pierwsze strony gazet. W swoim klubie zagrał aż w 30 spotkaniach (tylko w dwóch wchodził z ławki), strzelił 14 bramek, co dało mu nie najgorszy wynik jednego gola na dwa mecze. Na młodzieżowym Euro przyczynił się do wyjścia z grupy swojej reprezentacji strzelając gola przeciwko Portugalii. Trzeba przyznać, że Everton znów zrobił kapitalny transfer, gdyż za Hiszpana zapłacono jedynie 6 milionów euro. Myślę, że na spółkę z Waynem Rooneyem mogą zastąpić odchodzącego Romelu Lukaku.
Do totalnego ulepszenia składu zabrakło jeszcze transferu obrońcy. Ostatecznie padło na Michaela Keane'a, piłkarza którego Manchester United pozbył się kilka lat temu. W ubiegłym sezonie powrócił do żywych, błyszczał na środku defensywy Burnley, czym zapracował sobie na transfer opiewający na 28 milionów euro. O Anglika starały się o wiele mocniejsze ekipy, więc tym bardziej jestem pełen podziwu dla zarządu Evertonu.
Nieco ponad tydzień temu do Liverpoolu powrócił Wayne Rooney. Jeszcze kilka tygodni wcześniej wydawało się, że odejdzie do chińskiej ekstraklasy, lecz sam zawodnik postanowił, że pozostanie jeszcze na chwilę w poważniej piłce. Transfer ten ma bardziej charakter medialny, bo swoją grą Anglik przez ostatni czas nie zachwycał, chociaż kto wie, być może Rooney powróci do swojej wielkiej formy sprzed kilku lat. Formy, którą najlepszą miał właśnie podczas gry w ekipie The Toffees. Myślę, że jeśli wszystkie transfery Koemana wypalą, Everton na koniec sezonu będzie mógł cieszyć się z awansu do Ligi Mistrzów, a może nawet i z mistrzostwa Anglii? W piłce nożnej wszystko jest możliwe, oczywiście oprócz dobrego sędziowania w La Liga.
KOMENTARZE