NIEMCY

James Rodriguez w Bayernie Monachium - analiza transferu


13 LIPCA 2017, 17:14


JAMES RODRIGUEZ
BAYERN MONACHIUM
REAL MADRYT
BUNDESLIGA
LA LIGA
NIEMCY
HISZPANIA
TRANSFER
ANALIZA



Ruszamy z nowym cyklem, w którym będziemy analizować najciekawsze transfery okienka. Na początek James Rodriguez i jego przenosiny z Madrytu do Monachium. Zapraszamy do lektury!

 

Przed dwoma dniami oficjalnie ogłoszono porozumienie Realu Madryt z Monachijczykami w sprawie dwuletniego wypożyczenia (z opcją wykupu) Kolumbijczyka do klubu z Bawarii. Wcześniej niewiele wskazywało na ten ruch, więcej pisało się o zainteresowaniu Manchesteru United, Chelsea czy PSG, można się więc domyślać, że negocjacje przebiegły bardzo sprawnie. Co sprawiło, że do finalizacji doszło tak szybko i dlaczego obie strony czują się wygranymi?

 

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Bayern zrobił deal roku i być może tak jest. Jak podaje "Marca", koszt tej operacji to 5 mln euro za każdy rok wypożyczenia i 40 mln za ewentualne wykupienie karty zawodnika. Ale czy Florentino Perez nie zna się na interesach?

Real mógł czekać do końca okienka i oczekiwać lepszej oferty, jednak czekać nie chciano. Za rogiem jest już Ceballos i trzeba było mu pokazać, że jest dla niego miejsce. To na pewno znalazłoby się w Barcelonie, nie można więc było zwlekać. Dodatkowo Zinedine Zidane chce jak najszybciej wiedzieć, na kogo może liczyć w nowym sezonie. Florentino Perez nie mógł więc pozwolić sobie na stratę czasu i przyjął proponowane warunki. Dlaczego go satysfakcjonowały?

 

James był w Realu luksusowym zmiennikiem, ale bez większych szans na regularną grę w najważniejszych meczach, natomiast wysokość jego pensji i ogromne ambicje zaburzałyby doskonałą harmonię w ekipie Zidane’a. Brak konieczności wypłacania co sezon 6 milionowego wynagrodzenia oraz 5 milionów euro od Bayernu za zawodnika o niewielkim wpływie na siłę drużyny - to 11 milionów, których nie trzeba szukać, choćby na podniesienie kontraktów Isco czy Carvajala. Jeżeli Bawarczycy zdecydują się na transfer definitywny, cena za Jamesa wyniesie 50 mln euro, co aktualnie odpowiada jego wartości – nie ma więc mowy o tzw. frytkach. Po odejściu Kolumbijczyka, więcej minut dostanie Asensio czy Kovacić oraz umocni się także pozycja Isco. To zawodnicy charakteryzujący się większą wszechstronnością i poświęceniem na boisku, zapewne dlatego właśnie na nich postawił Zizou.

 

Sytuację tę świetnie wykorzystał Bayern Monachium. Niepośrednią rolę odegrał tu Carlo Ancelotti, dla którego transfer Jamesa był największym życzeniem – co wyznał Karl-Heinz Rummenigge. Panowie Ancelotti i Rodriguez znają się świetnie z Realu Madryt, gdzie współpracowali w sezonie 2014/2015, który pod względem indywidualnym był dla Jamesa świetny.

Bayern zyskał więc zawodnika, który jeśli oprze się na nim grę, jest w stanie znów wejść na poziom z 2014 roku, kiedy wydawał się przyszłym zdobywcą Złotej Piłki. A jeśli się nie uda, to zaryzykowali tylko 10 mln euro plus wydatek na pensję. James bez wątpienia podnosi jakość Bayernu, potrafi asystować i świetnie bije stałe fragmenty gry, a do tego strzela sporo, jak na dziesiątkę, bramek.

 

Zmierzając do podsumowania. Real nie potrzebował Jamesa i nie osłabił się dotkliwie pozbywając się go. Wzmocnił jednak jednego z najgroźniejszych rywali w Lidze Mistrzów, do tego rządnego rewanżu za porażkę w ubiegłym sezonie. To, kto jest większym wygranym tej operacji, okaże się więc dopiero w drugiej połowie nadchodzących rozgrywek.



Mateusz Drygas

Źródło:

nowinkitransferowe.pl


KOMENTARZE

NAJNOWSZE NOWINKI